Krzysztof Kowa, prezes Krajowej Spółki Cukrowej, poinformował, że Ministerstwo Skarbu Państwa dokapitalizuje koncern przez podwyższenie kapitału resztkami akcji kontrolowanych przez Skarb Państwa w prywatnych cukrowniach. 31,5 mln zł, jakie ma zasilić KSC z tego tytułu, to jednak kropla w morzu potrzeb zadłużonego na ok. 200 mln zł koncernu.
Założenia restrukturyzacji przewidują likwidację nadwyżki mocy przerobowych
KSC, co oznacza likwidację części cukrowni i koncentrację produkcji w
największych zakładach. Już w 2004 r. koncern nie uruchomi produkcji w sześciu
cukrowniach. Mimo że program restrukturyzacji zawiera zapewnienie, że będą
podejmowane działania w celu łagodzenia jej społecznych skutków, pracownicy
dobrze prosperujących, a przeznaczonych do likwidacji zakładów zapowiadają walkę
o miejsca pracy.
Na skutek przewidzianej na 5-8 lat restrukturyzacji w ramach
koncernu miałoby pozostać ok. 12 podmiotów.
Obecnie KSC liczy 27 cukrowni, w tym 22 zostały już inkorporowane. Dokładna
liczba cukrowni, które będą tworzyć KSC, zostanie ustalona dopiero po akcesji
Polski do UE. Pozostanie cukrowni poza KSC jest równoznaczne z jej likwidacją.
Taki los spotka najprawdopodobniej cukrownie w Borowiczkach, Klemensowie, Małej
Wsi, Janikowie, Sokołowie i Żninie. Redukcja liczby cukrowni ma być środkiem na
przetrwanie "Polskiego Cukru". Wybór zakładów przeznaczonych do likwidacji może
dziwić. Cukrownia w Janikowie posiada jedne z najniższych kosztów produkcji,
dobrymi wynikami finansowymi cieszy się zakład ze Żnina. W rejonie
nielikwidowanej cukrowni w Łapach nigdy nie było tradycji upraw buraków, w
przeciwieństwie do Sokołowa Podlaskiego.
Ograniczenie ilości cukrowni ma
pozwolić zmodernizować i zwiększyć wydajność tych, które pozostaną w KSC. Wśród
nich znajdą się najprawdopodobniej zakłady w Werbkowicach, Kluczewie, Brześciu
Kujawskim, Kruszwicy, Nakle, Łapach, Lublinie, Dobrzelinie i Krasnymstawie.
W wyniku planowanych likwidacji cukrowni pracę straci ponad 5 tys. osób. Mimo
obiecanych pakietów osłonowych pracownicy poszczególnych zakładów zapowiadają
walkę o ich przetrwanie.
Krajowa Spółka Cukrowa "Polski Cukier" wymaga
dokapitalizowania, aby dalej mogła funkcjonować. Działania ratunkowe dla
"Polskiego Cukru" są niezbędne w obliczu akcesji Polski do UE, gdzie trwa
bezwzględna walka o rynek cukru. MSP dokapitalizuje KSC poprzez podwyższenie
kapitału spółki resztkami akcji kontrolowanych przez państwo w prywatnych
cukrowniach. 31,5 mln zł, jakie ma zasilić KSC z tytułu podwyższenia kapitału
resztkami akcji kontrolowanych przez państwo w prywatnych cukrowniach, to kropla
w morzu potrzeb koncernu. Nieoficjalnie mówi się, że KSC potrzebuje ok. 300 mln
zł.
Na wysoką stratę netto KSC składa się ujemny wynik ze sprzedaży i wysokie
koszta finansowe wynikające z wysokiego poziomu zadłużenia. Zmniejszanie się
przychodów ze sprzedaży bierze się z utrzymującego się trendu spadkowego poziomu
cen cukru na rynku. Przyczyniła się do tego m.in. nowelizacja ustawy o regulacji
rynku cukru, która zniosła interwencyjną cenę cukru. Doprowadziło to do
deregulacji rynku i sprzedaży poniżej kosztów produkcji. Dziś KSC dopłaca do
każdego kilograma cukru ok. 0,60 zł. Ale i tak nie jest w stanie konkurować z
zagranicznymi koncernami.
Posłowie z sejmowej komisji rolnictwa wskazują na
potrzebę wsparcia KSC akcjami innych spółek Skarbu Państwa oraz - co niezbędne -
gotówką. Rząd uzależnia wsparcie finansowe od rozpoczęcia przez koncern działań
restrukturyzacyjnych.