Ledwo skończyły się blokady zakładów przetwórczych z powodu zbyt niskich cen skupu wiśni, a już grożą nam kolejne protesty. Tym razem chodzi o jabłka przemysłowe.
Wszystko wskazuje na to, że ten sezon upłynie sadownikom pod znakiem blokad oraz niekończących się negocjacji z właścicielami zakładów przetwórczych. Pierwszym punktem sporu były wiśnie, których skup właśnie się zakończył. - Koszty jeśli chodzi o koszty produkcji takie jak opryski, paliwo, sprzęt do produkcji są niesamowicie drogie i nie radzimy sobie w tej chwili i dlatego będziemy protestowali -powiedział sadownik Daniel Starczewski
Protesty przyniosły skutek. Zakłady przetwórcze podniosły ceny skupu, ale porozumienie nie było przestrzegane zbyt długo. Ponieważ za kilka tygodni rozpoczyna się sezon na jabłka przemysłowe, sadownicy postanowili już teraz rozpocząć negocjacji na temat cen skupu. Rozmowy na ten temat miały się odbyć w tej sali. Niestety nie odbyły się. - Większość zakładów skupiona w Krajowej Unii Producentów Soków zbojkotowała te rozmowy, nie uczestniczyła w nich - poinformował Mirosław Maliszewski ze Związku Sadowników RP.
Obecna cena skupu jabłek przemysłowych wynosi 23 gr. To tylko o 2 gr. mniej niż żądają sadownicy. W czym więc problem? Problem polega na tym, że sezon na jabłka rozpocznie się dopiero we wrześniu. Wtedy dostawców będzie dużo i ceny owoców spadną w dół. Aby tego uniknąć sadownicy chcą ustalić z zakładami przetwórczymi ceny minimalne. - Związek postuluje, żeby była ustalona cena minimalna na poziomie 25 gr. przez cały sezon, chcemy, żeby w okresie rzekomej nadpodaży produkcji utrzymać cenę zadowalającą producentów - powiedział Mirosław Maliszewski.
W czwartek w starostwie grójeckim rozmowy niestety nie odbyły się, gdyż Krajowa Organizacja Producentów Soków odmówiła w niej udziału. Co więcej Związek Sadowników został oskarżony o próbę monopolizacji rynku o czym producenci soków zawiadomili Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.