Jeszcze w tym roku, na dachach leśniczówek na Warmii i Mazurach mają być zamontowane kolektory słoneczne do grzania wody i częściowo – budynków. Docelowo ma ich pojawić się 500. W woj. warmińsko-mazurskim tylko 2 proc. zużywanej energii pochodzi ze źródeł odnawialnych, podczas gdy do 2010 r. Polska ma w ten sposób pozyskiwać aż 7,5 proc. energii.
Na dachach każdej leśniczówki (około 500 obiektów) pojawią się sonary słoneczne, a pierwszych 20 – jeszcze w tym roku. Urządzenie kosztuje około 5-6 tys. zł, z czego 30 proc. dofinansuje Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Olsztynie, resztę pokryją same Lasy Państwowe. Leśnicy mają promować ten sposób pozyskiwania energii w loklanych społecznościach.
To obiekty użyteczności publicznych, są ogólnie dostępne. Ludzie przyjeżdżają do leśniczówki, żeby kupić drewno. Przy okazji będą mogli dowiedzieć się o kolektorach słonecznych. Zależy nam, żeby dotrzeć do społeczności wiejskich z ideą budowy instalacji solarnych – argumentuje Adam Krzysków, prezes WFOŚ w Olsztynie.
Odnawialne źródła energii są coraz popularniejsze. Zakup wykorzystujących je urządzeń stanowi dość duży, jednorazowy wydatek, ale koszt szybko się zwraca. Biomasa (słona, trociny, wierzba energetyczna) jest bowiem nie tylko ekologicznym, ale też tańszym surowcem niż węgiel.
W województwie warmińko-mazurskim jak na razie tylko 2 proc. zużywanej energii pochodzi ze źródeł odnawialnych. Tymczasem zgodnie z podpisanym przez Polskę Traktatem Akcesyjnym, do 2010 r. w ten sposób ma być pozyskiwane 7,5 proc. energii. W innym wypadku po wstąpieniu do Unii Europejskiej Polska będzie płacić wysokie kwoty za użytkowanie środkowiska.
Każdy, kto chciałby zamontować w swoim domu, czy firmie instalacje na odnawialne źródła energii może liczyć na nisko oprocentowane kredyty. Informacje można uzyskać w WFOŚ lub Banku Ochrony Środwiska, m.in. w Ełku.