Producenci owoców i warzyw to grupa, która najbardziej spośród wszystkich branż rolniczych skorzysta na integracji Polski z Unią Europejską. Pod warunkiem, że będą potrafili się zorganizować i spełnić wymagania jakościowe.
Polska, z roczną produkcją 3 mln ton owoców, należy do grupy średnich producentów.
Nasza specjalność - jabłka
Najwięcej uprawiamy jabłek, które
stanowią 70 proc. udziału w zbiorach wszystkich owoców. Także w krajach Unii
jabłek zbiera się najwięcej, choć ich udział w ogólnych zbiorach wynosi tylko 25
proc. Za jabłkami w krajach Wspólnoty plasują się pomarańcze, brzoskwinie,
mandarynki, winogrona, gruszki i cytryny, a w Polsce - truskawki, wiśnie,
porzeczki, śliwki i gruszki. Te różnice w strukturze produkcji owoców mogą być
dla polskich producentów szansą. Podobnie jak szansą mogą być znacznie wyższe
ceny owoców sprzedawanych w Unii. Walorem polskich jabłek jest specyficzny smak,
dzięki któremu najlepiej nadają się one do produkcji koncentratu jabłkowego.
Gorsze wyniki polscy sadownicy uzyskują, gdy porównuje się wydajność produkcji z
hektara oraz wydajność pracy.
W produkcji warzyw z kolei naszym atutem jest niezbyt skażona gleba, co stwarza doskonałe warunki dla osiągnięcia wysokiej jakości towaru, natomiast słabością - ubogi asortyment ograniczający się do upraw na dużą skalę jedynie 7 warzyw: kapusty, kalafiorów, cebuli, marchwi, buraków ćwikłowych, pomidorów i ogórków. Największym jednak mankamentem rynku warzyw i owoców jest, zdaniem specjalistów, znaczne rozproszenie produkcji, co uniemożliwia pozyskiwanie dużych partii towaru o jednolitych parametrach.
Unia już w latach 70. zaczęła tworzyć wspólne regulacje rynku warzyw i owoców, inaczej podchodząc do produktów świeżych, a inaczej do przetworzonych. Chroniono własnych producentów poprzez subsydia do produkcji oraz bariery tamujące napływ warzyw i owoców krajów trzecich. Mimo zmieniających się w ciągu ostatnich lat zasad na tym rynku, cel pozostaje ten sam: ochrona dochodów unijnych ogrodników.
Liczenie ogrodników
Wspólną organizację rynku owoców i warzyw
określa Rozporządzenie Rady UE z 1996 r., które ustala standardy jakościowe,
mechanizmy interwencji rynkowej, zasady działania grup producenckich, reguły
handlu z krajami trzecimi i system kontroli. Dużą wagę Unia przykłada do
organizacji producentów, które mogą skuteczniej promować owoce i warzywa,
obniżać koszty ich dystrybucji, stabilizować ceny przez wycofywanie części
towaru z rynku, płacąc przy tym producentowi rekompensatę. Ponadto grupy
producentów mogą lepiej sprostać zapotrzebowaniu hipermarketów, domagających się
stałych dostaw towaru o jednolitej jakości.
Obecnie UE wycofuje się z bezpośredniej interwencji na rynku warzyw i owoców, kierując pomoc do organizacji producentów. W 2001 r. przeznaczono na ten cel 370 mln euro, podczas gdy na rekompensaty za towary wycofane z rynku - tylko 128 mln euro. Jeszcze pięć lat wcześniej relacje te były odwrotne.
Aby grupa producencka mogła być przez Unię uznana, musi składać się z określonej liczby ogrodników i produkować na określonym poziomie wartości, przy czym obie te wielkości są w poszczególnych krajach różne, np. w Holandii i Danii minimalna liczba członków wynosi 40, a w Hiszpanii i Portugalii - 5 osób. Natomiast wartość produkcji waha się w poszczególnych krajach od 0,1 mln do 3 mln euro.
Unia uzna grupę producencką (a tylko taka może liczyć na pomoc), jeśli będzie ona dysponowała pomieszczeniami do magazynowania produktów lub urządzeniami do ich pakowania, odpowiednimi do wielkości produkcji grupy. Ponadto grupa powinna pomagać swoim członkom w stosowaniu metod produkcji przyjaznych dla środowiska naturalnego. Grupa producencka może mieć status grupy wstępnie uznanej. Wówczas stawiane jej wymagania są mniejsze, ale w ciągu 5 lat musi osiągnąć standardy, który pozwolą na pełne uznanie. Wtedy "Piętnastka" pomoże finansowo np. przy budowie chłodni, zakupie samochodów, maszyn i urządzeń. W Holandii, Belgii, Danii czy Francji organizacje producenckie kontrolują od 75 do 98 proc. produkcji warzyw i owoców.
Nie sprzeda, nie straci
W UE obowiązują wspólne standardy
jakości (normy europejskie) dla warzyw i owoców. Nie trzeba ich przestrzegać,
gdy owoce i warzywa przeznaczone są do przetwórstwa lub gdy są sprzedawane
konsumentowi bezpośrednio w gospodarstwie, a także gdy trafiają na rynki
hurtowe, a stamtąd przewożone do punktów obróbki wstępnej i pakowania. Pod
warunkiem, że wszystko to odbywa się na obszarach produkcji. Wymagania
jakościowe przesądzają, czy produkt trafi do obrotu i jaką klasę jakości
otrzyma: ekstra, I lub II. Kontrole standardów prowadzą powołane do tego krajowe
jednostki kontrolne.
Na rynku warzyw i owoców prowadzona jest interwencja w formie rekompensat za produkty wycofywane z rynku. Ale podlega jej jedynie 15 gatunków o największym znaczeniu na unijnym rynku: pomidory, kalafiory, bakłażany, melony, arbuzy, jabłka, gruszki, winogrona, morele, nektarynki, brzoskwinie, pomarańcze, mandarynki, klementynki i cytryny. W Polsce z tej formy pomocy będą mogli skorzystać tylko uprawiający pomidory i kalafiory oraz producenci jabłek i gruszek. O wycofaniu towaru z rynku decydują organizacje producentów i to one wypłacają rekompensaty. W ub.r. za 100 kg wycofanych pomidorów płacono 4,83 euro, a za 100 kg kalafiorów - 7,01 euro. Za wycofanie 100 kg jabłek można było uzyskać - 8,81 euro, a gruszek - 8,39 euro. Wycofane towary trafiają bezpłatnie do organizacji charytatywnych lub szkół, wykorzystuje się je na pasze, do produkcji alkoholu, przeznacza na kompost albo przetwarza, jeśli nie zakłóca to warunków konkurencji.
Unijną pomocą objęte są także niektóre przetwory: pomidorowe, brzoskwiniowe, gruszki w postaci syropu lub soku, suszone figi, jeden rodzaj suszonych śliwek, suszone winogrona niektórych odmian oraz szparagi. Tylko do tych produktów stosuje się dopłaty dla przetwórni, dotacje obszarowe i dopłaty do przechowywania. Pomoc finansowa dla przetwórni ograniczona jest do zakładów, które kupiły od rolników surowiec po cenie niższej od ustalonej ceny minimalnej dla całej Wspólnoty. Pomoc ta równa jest różnicy między ceną minimalną a niższą od niej ceną surowca importowanego z krajów trzecich. Chodzi o to, by z pomocy korzystały nie przetwórnie, a rolnicy, którzy nie są w stanie wyprodukować taniej od zagranicznych konkurentów.