To może być rok urodzaju w rolnictwie. Od lat oziminy nie wyglądały tak pięknie. Zima była łagodna, z odpowiednią pokrywą śnieżną. Dlatego oziminy przetrwały ją w świetnym stanie, nie wymarzły ani nie dusiły się pod śniegiem. Gleba zaś nasiąkła wilgocią. Wiosna przyszła wcześnie, jest ciepła i słoneczna. Dlatego rośliny szybciej zaczęły wegetację, a rolnicy wyszli w pole wcześniej niż zwykle. Eksperci oceniają, że dziś rośliny mają "miesięczne przyspieszenie", czyli są już w takiej fazie rozwoju jak w połowie maja.
W dodatku - jak ocenia Wiesław Łopaciuk z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa - rolnicy tej wiosny kupili więcej środków plonotwórczych niż w ostatnich latach. Rośliny dostaną więc dużo nawozów i będą lepiej chronione przed szkodnikami, chorobami i chwastami. Dlatego zbiory zbóż w tym roku mogą być bardzo dobre. - Jeśli w najbliższych dwóch miesiącach nie spotka nas żadna klęska, np. suszy, to możemy zebrać nawet 27 lub 27,5 mln ton zbóż. A to oznacza, że zlikwidujemy częściowo niedobory, jakie mamy w zbożu - uważa Łopaciuk
W tegoroczne żniwa Polska wchodzi praktycznie bez zapasów ziarna. Słabe ubiegłoroczne zbiory i fatalne decyzje o eksporcie sprawiły, że spichlerze zostały wyczyszczone niemal do dna. Zjedliśmy nie tylko ziarno ze zbiorów 2006 r., ale też zapasy z lat poprzednich. A młynarze już od wielu tygodni muszą importować pszenicę na mąkę i chleb.
Zbigniew Kaszuba, prezes Federacji Krajowych Producentów Zbóż, też jest przekonany, że mamy szansę na rekordowy rok urodzaju. - Od lat pola nie wyglądały tak dobrze jak teraz. 27 mln ton raczej nie zbierzemy, ale może być 26 mln. A to oznacza 1 mln ton nadwyżki zbiorów nad spożyciem krajowym - mówi Kaszuba, ale ostrzega przed nadmiernym optymizmem. Pogoda może jeszcze spłatać figla, a w niektórych rejonach kraju już jest trochę za sucho.
- Jeśli w drugiej połowie kwietnia pojawią się przymrozki, a tak jest często, to przy tak rozwiniętych roślinach mogą im bardzo zaszkodzić - dodaje.
Najbardziej przymrozki mogą uszkodzić rzepak, który z powodu "miesięcznego przyspieszenia" zaczyna już wypuszczać główne, kwiatostanowe pędy. A te na mróz są wyjątkowo wrażliwe. Na razie jednak zanosi się na największy w historii Polski rzepakowy urodzaj. To skutek nie tylko sprzyjającej pogody, ale przede wszystkim wiary rolników w biopaliwa. Liczyli na łatwy zbyt ziarna na potrzeby producentów biodiesla i dodatkowe dopłaty dla roślin energetycznych (45 euro na ha, czyli ok. 60 zł do każdej tony ziarna oprócz zwykłych dopłat obszarowych). Obsiali więc rzepakiem o blisko 17 proc. więcej pól. Eksperci przewidują, że jeśli przymrozki nie zaszkodzą roślinom, to rolnicy zbiorą w tym roku 1,8 mln ton, czyli aż o jedną trzecią więcej, niż wynosi nasze roczne zapotrzebowanie. Cała nadwyżka ma być przeznaczona na biopaliwa. Już w roku ubiegłym zakłady tłuszczowe w Polsce kupowały rzepak, by eksportować olej do niemieckich firm biopaliwowych. W tym roku też będą to robić, ale tym razem liczą na rynek krajowych odbiorców. Jeśli ten jednak nie ruszy, a wszystko na to wskazuje, to cena rzepaku w tym roku na pewno spadnie. Wicepremier Andrzej Lepper przewiduje, że cena może spaść nawet do 600 zł za tonę.
7094664
1