Jakość materiału siewnego może w dużej mierze przesądzić o wysokości plonu. Wiedzą o tym unijni farmerzy, dlatego tamtejszy rynek nasion jest potężny i bogaty.
U nas hodowla roślin trwa na razie dzięki wsparciu państwa, a przedsiębiorstwa nasienne muszą podpierać się handlem nawozami czy środkami ochrony roślin, by przeżyć.
Średni plon zbóż w Polsce oscyluje od lat wokół 3 ton ziarna z hektara. Pewnie, nie możemy się pochwalić dużą ilością urodzajnych gleb, pogoda też nie zawsze jest dla nas łaskawa. Ale wyhodowane w polskich stacjach hodowli roślin odmiany żyta na tych samych glebach i w tych samych warunkach atmosferycznych potrafią dawać plon przekraczający 6 t/ha, zaś odmiany pszenicy – ponad 8 ton/ha. Nie mają jednak wiele szans, by wyjść poza poletka zakładów doświadczalnych – wydaje się, że polscy rolnicy nowymi, wydajnymi odmianami, które pomogą w dwójnasób czasem zwiększyć plon wcale nie są zainteresowani. A może raczej – przesuwają zakup ziarna siewnego na ostatnie miejsca listy koniecznych wydatków na środki produkcji.
Jedną z największych przeszkód w intensyfikacji obrotu materiałem nasiennym jest stosunkowo niewielkie w Polsce na niego zapotrzebowanie. Wynika ono w części z nieświadomości rolników co do roli, jaką w procesie plonotwórczym odgrywa nowoczesna, wydajna odmiana W Polsce zaś nierzadko uprawia się odmiany wyhodowane ponad 20 lat temu, których stosowanie może zmniejszyć plon nawet o 30%.