Dwieście tysięcy złotych dotacji dostali dziś producenci i przetwórcy rzepaku z Podkarpacia na tworzenie regionalnych tłoczni oleju. Pieniądze od marszałka województwa mają zachęcić rolników do uprawy rzepaku, a firmy do jego przerabiania w regionie. Niestety w tym roku skorzysta z tego niewielu gospodarzy z regionu.
Pieniądze od marszałka dostały cztery zakłady przetwórcze z regionu – a wkrótce już tłocznie oleju – w Żołyni, Rzeszowie, Leżajsku i Sanoku. Warunek, który musiały spełnić to: wieloletnie umowy z podkarpackimi producentami rzepaku i możliwość jego przetłoczenia.
Każda z firm dostała po 50 tysięcy złotych, po to by kupić i uruchomić prasy do tłoczenia oleju. Na przykład grupa producencka Adama Malika z Sanoka, będzie skupować i przetwarzać rzepak z kilkudziesięciu gospodarstw. Takie stowarzyszenie rolników już wie, ile zapłaci dostawcom i gdzie sprzeda wyprodukowany po raz pierwszy olej. Prowadzone są między innymi rozmowy z grupą producencką z Niemiec.
Zanim wejdziemy do Unii Europejskiej na Podkarpaciu ma już działać osiem zakładów przetwórczych rzepaku. To jest szansa na stworzenie nowych miejsc pracy. Szacuje się, że około 700 hektarów ziemi zostanie zagospodarowanych na produkcję rzepaku. Już dziś nowo powstałe podkarpackie firmy chcą kupić od rolników 50 tysięcy ton ziarna. Okazuje się jednak, że w województwie nie będzie nawet jednej trzeciej tego. Firmy, które chcą płacić około tysiąca złotych za tonę rzepaku, będą więc musiały szukać surowca w większości poza naszym regionem. Kiedy firmy spoza Podkarpacia skupowały od rolników rzepak, wtedy jeszcze produkowano go sporo. Niestety kłopoty z płatnością za ziarno spowodowały, że teraz paradoksalnie, podkarpackie firmy nie mają od kogo skupować rzepaku, bo dziś uprawia się go jak na lekarstwo.