Kilka dni przed podjęciem ostatecznej decyzji przez Brukselę widać, że reforma unijnego rynku cukru budzi sporo emocji w Polsce. Języczkiem u wagi są rekompensaty dla rolników, którzy stracą na wprowadzanych zmianach.
O tym, że konieczna jest reforma europejskiego rynku cukru, mówiło się od dawna. Na jej przeprowadzenie naciskali głównie producenci taniego cukru trzcinowego (m.in. Brazylia i Tajlandia) uważając, że Unia Europejska - dotując nadmiernie produkcję - psuje światowy rynek. Jednak zaproponowana ostatnio przez Brukselę data wdrożenia zmian - 1 lipca 2005 r. - zaskoczyła branżę cukrowniczą.
Razem przeciw zmianom
Główne założenia reformy to
zmniejszenie o 16 procent limitów produkcji (w UE jest za dużo cukru i trzeba go
eksportować z dopłatami) oraz obniżka - aż o blisko 40 procent - gwarantowanych
cen cukru i korzeni. - Analitycy uważają, iż przedstawiona propozycja będzie
najbardziej ekstremalną opcją reform - twierdzi Rafał Wereszczaka, rzecznik
prasowy British Sugar Overseas w Polsce.
"Polska branża nie jest dzisiaj zdolna do konkurowania na rynku Unii Europejskiej: za mała jest powierzchnia pojedynczych upraw, zbyt duże ich rozproszenie, za dużo jest zbyt małych i zacofanych technicznie cukrowni zatrudniających zbyt wielu pracowników" - czytamy w piśmie parafowanym przez przedstawicieli producentów i plantatorów. - Problematyczny jest głównie moment przeprowadzenia reformy - uważa Adam Koziołek z Nordzucker. - Producenci w krajach "Piętnastki" mogli od wielu lat korzystać z regulacji, a polski przemysł cukrowniczy jest dopiero w trakcie przeprowadzania restrukturyzacji.
Widać to chociażby na przykładzie Krajowej Spółki Cukrowej, która dopiero w ostatnich dniach ub.r. rozpoczęła wdrażanie programu naprawczego. - Przyśpieszenie reformy stawia nas w trudnej sytuacji - nie ukrywa rzecznik prasowy koncernu Łukasz Wróblewski.
Idą na całość
Póki co rozważane są dopłaty, które
miałyby zrekompensować 60 procent strat poniesionych przez rolników (do
przyjęcia, zdaniem farmerów unijnych, jest tylko 100-procentowe
zadośćuczynienie). W gorszej sytuacji są plantatorzy w naszym kraju. Zgodnie z
tym, co do tej pory twierdziła Bruksela, polscy rolnicy musieliby czekać na
pełną kwotę dopłat aż do 2013 r. (płatności rosłyby stopniowo - z roku na rok).
Tymczasem mówi się, że Bruksela zgodzi się, aby polscy rolnicy byli w tym wypadku traktowani tak jak ich koledzy w "starej" Unii. Jak nieoficjalnie wiadomo, przyczyną zmiany zdania Komisji Europejskiej, jest zaskarżenie przez Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości zapisu o stopniowym wyrównywaniu płatności dla naszych rolników. - Przyznanie takich samych dopłat bezpośrednich, jakie mają rolnicy w krajach "starej" Unii Europejskiej, jest jednym z podstawowych warunków poparcia przez Polskę reformy unijnego rynku cukru - podkreśla minister rolnictwa, Wojciech Olejniczak. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść w Brukseli 14 lipca br.