Polscy producenci ziemniaków, handlujący w krajach Unii Europejskiej, muszą postarać się o paszporty dla warzyw. W dokumentach nie będzie zdjęć okazałych bulw. Muszą być natomiast numery rejestracyjne i seria towaru.
Muszą zarejestrować warzywa w oddziałach inspekcji ochrony roślin i nasiennictwa. Tym, którzy tego nie zrobią, grozi grzywna, a nawet areszt. - Oczywiście, w przypadku notorycznego uchylania się od obowiązków - mówi Eugeniusz Kościółek, podkarpacki wojewódzki inspektor inspekcji ochrony roślin i nasiennictwa w Rzeszowie. - Przepisy te nie obowiązują działkowiczów, którzy uprawiają grządki na własne potrzeby - wyjaśnia.
Obowiązek rejestracji ziemniaków ma służyć nadzorowi stanu zdrowotnego roślin. Taki jest wymóg UE. - Musimy pobrać próbkę gleby i zbadać, czy pole jest zdrowe, nie zarażone bakteriozą, która jest dla nas dziś dużym problem - dodaje inspektor Kościółek.
Dokumenty te zastąpią dotychczasowe tzw. świadectwa fitosanitarne, potwierdzające zdrowotność ziemniaków. Jednak świadectwa nadal będą obowiązywać w kraju.