W sadzie Ryszarda Kuronia z Baranowa Sandomierskiego jabłek jest jak na lekarstwo. Wśród gałęzi trudno znaleźć owoce. To skutek majowych mrozów. W ciągu jednej nocy wymarzło niemal wszystko. Przetrwały tylko niektóre odmiany jak Eliza i Golden Delicious, ale dla sadowników to marna pociecha.
- W tamtym roku ten sad dał około 60 ton jabłek. W tym roku będzie może 5 –6 ton. – mówi Ryszard Kuroń. Specjaliści twierdzą, że zbiory w regionie mają być o połowę mniejsze, niż zwykle. Musi się to oczywiście odbić na cenach.
- W tym roku szczególnie za owoce trzeba będzie nieco więcej zapłacić. Wynika to z mniejszej podaży spowodowanej przede wszystkim tym co się działo wiosną – mówi Janusz Stasiak – prezes giełdy owocowo-warzywnej w Sandomierzu
Choć ceny skupu jabłek są wyższe niż przed rokiem, sadownicy nie są zadowoleni. Znacznie wzrosły koszty uprawy i zbioru.
Nie ma chętnych do pracy, nawet za 50 złotych dziennie. Narzekają tez ogrodnicy – bardzo niskie są ceny ogórków a pomidorom gruntowym już zaczynają szkodzić upały.
Na sandomierskiej giełdzie, która kształtuje ceny w całym regionie, dostawcy warzyw i owoców narzekają, że kupców jest mniej, zwłaszcza tych zza wschodniej granicy.