Wymagania, które stawia przed nami Unia Europejska przekraczają nasze możliwości- uważają sadownicy. Czują się pokrzywdzeni, bo jako jedna z niewielu grup w branży rolnej, nie otrzymali pomocy finansowej z Unii Europejskiej.
Już za kilka dni Polska stanie się członkiem Unii Europejskiej. Polscy producenci owoców i warzyw mają jednak obawy, co będzie po 1 maja. Chociaż są pewni jakości swoich towarów, to obawiają się konkurencji ze strony zachodnich firm. - Istnieje wielka groźba, że nie będziemy mogli uzyskać certyfikatów, ponieważ Główny Inspektorat nie zdąży z przygotowaniem odpowiednich służb. - mówi Wojciech Kot z Polskiego Związku Sadowników. - Na pewno będzie się to wiązało dla zakładów z koniecznością z jednej strony wprowadzenia odpowiednich procedur postępowania, a z drugiej - z wielkimi kosztami. - dodaje Arkadiusz Wilanowski z przetwórni owoców i warzyw w Nasielsku.
Poza tym za cztery lata Bruksela chce zaostrzyć przepisy dotyczące emisji spalin. I tu kolejne koszty w postaci nowych kotłowni i oczyszczalni. Dla indywidualnych sadowników Bruksela nie przewidziała dofinansowania z funduszy strukturalnych. Dlaczego? Nie wiadomo. Zdaniem Polskiego Związku Sadowników jedynym wyjściem z tej sytuacji byłoby tworzenie grup producenckich, bo tylko one mają szanse ubiegać się o unijne pieniądze.