Nienajlepiej przedstawia się sytuacja skupu zbóż w Polsce. Tylko niewielki odsetek rolników nie ma powodu do narzekań. Co z pozostałymi?
Tam gdzie rolnicy mieli sprzedać najwięcej zboża, czyli w zachodniopomorskiem skup jeszcze nie ruszył. W pomorskim tylko cztery firmy kupowały pszenicę. Na Warmii i Mazurach zaledwie połowa z 74 firm mających podpisane umowy z Agencją Rynku Rolnego, umożliwiła zbyt zboża rolnikom. Podobnie jest na Podlasiu, gdzie rolnicy mają do sprzedania 10 tyś ton żyta. Jedynie w Bielsku Podlaskim firma kupi tysiąc ton.
Na Mazowszu rolnicy stoją w kilometrowych kolejkach. W
największych elewatorach w Szymanowie i Płońsku żyta nie skupuje się już dawno.
W lubelskim tylko trzy firmy skupują zboże na potrzeby Agencji: z Lubczycy Królewskiej, Krasnegostawu i Zamościa. Jednak ten dodatkowy skup może potrwać jedynie dwa - trzy dni.
Na Śląsku skup zboża został praktycznie zakończony. Tu nie ma elewatorów, w których udziały ma ARR. A te największe - z Krakowa i Brzegu - zostały już zamknięte.
W tragicznej sytuacji znaleźli się rolnicy z Dolnego Śląska i z Lubuskiego. Do 21 firm skupujących płody rolne ustawiają się wielogodzinne kolejki.
Najwięcej punktów skupujących zboża jest w Kujawsko-Pomorskim. Z 224 deklarujących skup obiektów, zboże kupuje 67. W najlepszej sytuacji są rolnicy z województwa łódzkiego, tu nie muszą stać w kolejkach, jednak wynika to z tego, że tu zboża jest mało.