W kolejce do elewatora rolnicy stoją nawet po kilkanaście godzin. Sprzedają zboże i wychodzą na zero. Nikt nie czeka na lepsze ceny, bo pieniądze potrzebne są teraz.
Piotr Majerski z Gorzupi noc z poniedziałku na wtorek przespał na zbożu pod elewatorem w Nowogrodzie Bobrzańskim. Ile dostanie za tonę pszenicy? – 430 zł. To zdecydowanie za mało – odpowiada.
Gospodarze mogliby poczekać na lepsze ceny albo na skup interwencyjny, który rozpocznie się 1 listopada. Wtedy tonę pszenicy sprzedadzą za 110 euro (ok. 440 zł przy obecnym kursie).
- Nie wierzę, że „interwencja” będzie. A zresztą gdzie miałbym to zboże przechować? Baniaków nie mam – mówi Kazimierz Antosz z Dzietrzychowic. – Jak tu czekać, skoro pieniędzy potrzebujemy.
K. Antosz wynajął kombajn do żniw. Płacił 220 zł za godzinę. Na jego 12 ha maszyna pracowała osiem godzin. Kombajniście pieniądze trzeba było dać przed wykonaniem usługi. K. Antosz musiał więc odłożyć. Za pieniądze ze zboża kupi nawozy, paliwo, zrobi orkę...
- Obiecali, że w ciągu dwóch tygodni zapłacą – dodaje rolnik. – Przy tych cenach w tym roku nie zarobimy. Wyjdziemy na zero.
Rok temu za tonę pszenicy płacono 560 zł. Przed tegorocznymi żniwami cena sięgnęła 600 zł. Ale który rolnik miał wtedy zboże. Dziś cennik w lubuskich młynach i elewatorach jest podobny. Jutro może się zmienić, bo ceny zależą od ilości zboża i tego, po ile skupuje konkurencja.
- Byli u mnie panowie ze spółki polsko-niemieckiej, która w Żaganiu odbiera zboże – zdradza K. Antosz. – Mówili, że nawet po nie przyjadą, bylebym sprzedał. A ja wiem, czy to pewne? Elewator w Nowogrodzie znam. Tu przywożę zboże, bo im ufam. Wiem, że pieniądze na pewno dostanę.