Aż o 80 procent mniej miodu zebrali w tym roku świętokrzyscy pszczelarze. Mimo to amatorzy miodu mogą być spokojni, bo w sklepach go nie zabraknie. Jednak będzie on o kilka złotych droższy.
Deszczowe i zimne lato dało się we znaki świętokrzyskim pszczelarzom. Miodu w tym roku będzie jak na lekarstwo.
- W województwie świętokrzyskim jest około 60 - 70 procent pasiek na terenie spadziowym i pszczelarze z humorem, ale z płaczliwym humorem mówią, że w tym roku miodu spadziowego jest mniej niż zero - mówi Janina Kozak, dyrektor biura Świętokrzyskiego Związku Pszczelarzy.
Pszczelarze narzekają, że ten rok jest już dla nich stracony. Nawet w niektórych pasiekach pszczoły padały z głodu. Żeby utrzymać je przy życiu, trzeba je było dokarmiać. Tak fatalnego zbioru mistrz pszczelarski z Tumlina Marian Wrona nie pamięta od kilkunastu lat.
- Na pożytkach spadziowych nie zebraliśmy nic. Jest zupełny głód. Musimy pszczoły dokarmiać, a nie zbierać. Jedyna nasza nadzieja to jeszcze koniec sierpnia; być może gdyby się spadź pojawiła, to coś weźmiemy - powiedział Marian Wrona.
Na szczęście pszelarze mają jeszcze zapasy ubiegłorocznego miodu, więc w sklepach go nie zabraknie. Jednak może przeważać importowany, który nie dorównuje jakością naszemu. Niestety, amatorzy miodu będą musieli zapłacić za niego więcej niż dotychczas. Litrowy słoik miodu kosztuje teraz 20 złotych, ale jego cena może się zwiększyć przynajmniej o kilka złotych.