Nawet ta najbardziej łagodna, jak widać i miododajna rasa pszczół karnika - zbuntowała się przeciwko złej pogodzie. Zimna wiosna i mokry początek lata sprawiły, że pracusie z gospodarstwa w Duńkowiczkach koło Przemyśla nie miały gdzie zbierać nektaru. Pszczoły z konieczności odpoczywały więc od pracy, choć gospodarze - wcale.
Państwo Skulscy pracują niemal całą dobę. Mają obwoźną pasiekę, więc dziennie pokonują aż sto trzydzieści kilometrów żeby opiekować się liczącą dwieście rodzin - pasieką. W tym sezonie będzie to jednak praca za pół ceny, a wszystko przez marne miodobranie. Nawet wyższa cena zimą nie zdoła osłodzić już życia pszczelarzom. Zyski może im jeszcze przynieść - miód ze spadzi drzew iglastych... ale też pod warunkiem, że dopisze pogoda.