Właściciele największych w Europie plantacji czarnych porzeczek, a te znajdują się na Podlasiu, nie przystąpią w tym roku do zbiorów. Cena jaką proponują obecnie przetwórnie, czyli od trzydziestu do pięćdziesięciu groszy za kilogram, nie gwarantują nawet zwrotu kosztów zbioru i transportu owoców do chłodni.
Plantacja Jerzego Wilczewskiego w Krynkach w powiecie sokólskim liczy 600 hektarów. W tym roku straty spowodowane przymrozkami są niewielkie i plony szacowane są na 3 tys. ton. Mimo że plantator prowadzi pełną dokumentację wykonanych zabiegów i oferuje bardzo dużą ilość owoców wysokiej jakości, odbiorcy są nieugięci i oferują taką samą cenę jak innym odbiorcom.
Jaka jest przyczyna załamania rynku? Trudno dociec. Przede wszystkim czarne porzeczki wyszły z mody i producenci soków stawiają na reklamę napojów z innych owoców. Winne są też wysokie ceny sprzed czterech lat. Wtedy za kilogram porzeczek płacono 5 zł i wiele osób postanowiło zająć się ich uprawą.
Na Podlasiu porzeczkowe żniwa powinny rozpocząć się w tym tygodniu. Jednak ze zbiorów zrezygnowało wielu mniejszych plantatorów. Czy brak owoców na rynku skłoni odbiorców do podwyższenia cen? Przedstawiciele chłodni z Podlasia nie chcieli się na ten temat wypowiadać przed kamerą.