Czy na uprawie kwiatów można zarobić? Jakie są szanse naszych ogrodników po pierwszym maja, czyli już niebawem? Kto jest potęgą w kwiaciarskim biznesie w krajach Piętnastki, jak produkują najwięksi i najlepsi w Europie? Wreszcie, czy mają jakieś problemy?
W całej Holandii kwiaty zajmują około 8 tysięcy hektarów powierzchni pod szkłem. Westland - zachodnia część kraju. Jest to najbogatszy rolniczy, a dokładniej ogrodniczy region Holandii. Szklarniowe gospodarstwa są tu coraz większe. Jeszcze nie tak dawno średnie zajmowało około hektara szklarni, teraz ponad dwa. Równie szybko postępuje koncentracja firm zajmujących się hodowlą i produkcją nasion i sadzonek. Odwiedziliśmy jedną z najlepszych, ale wcale nie największych firm. Specjalizuje się ona w hodowli i produkcji chryzantem. To właśnie Holendrzy dyktują warunki nie tylko na rynku europejskim, ale także światowym.
Jeśli chodzi o wielkość produkcji - Polska nie należy do potęg światowego kwiaciarstwa, natomiast jeśli chodzi o jakość - mamy się na pewno czym pochwalić. Uczyliśmy się przecież od najlepszych. Dziś bazujemy zresztą w dużej mierze właśnie na holenderskich nasionach, cebulach i sadzonkach. Większość naszych gospodarstw kwiaciarskich to firmy prywatne. Są jednak - choć nie liczne - także spółdzielcze.
Nasze kwiaciarstwo - jak twierdzą specjaliści - ma jeszcze ogromne możliwości rozwoju. A przystąpienie do Unii może być szansą dla polskich producentów roślin ozdobnych. Bowiem już od lat eksportujemy nasze róże, anturium czy gerbery do krajów Wspólnoty. Mamy też tańszą robociznę i możliwości, by produkować tych roślin więcej. A otwarcie granic Unii ułatwi na pewno obrót tym delikatnym i nietrwałym towarem. Nasi ogrodnicy nie powinni również zapominać o rynku wschodnim. Tam ze względu na mniejsze odległości - mamy przecież większe szanse zbytu niż Holendrzy czy Duńczycy. I powinniśmy je wykorzystać.