Chlewnia w Kawlach budzi emocje. Na ostatniej sesji Romuald Hałabuda inwestujący w powiecie sępoleńskim w biznes rolniczy wyjaśniał sołtysom i radnym, co zamierza robić z gnojowicą.
Falstart i rozbiórka
Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego
nakazał rozbiórkę murów chlewni w Kawlach. Biznesmen z Żywca Romuald Hałabuda
przyznał, że został w tyle z przepisami budowlanymi. - Na własne ryzyko zacząłem
budowę - mówił. - To był falstart i dobrze, że wyhamowano inwestycję w Kawlach.
Serce się kraje, ale rozebrałem.
Świński
nawóz
Radnych interesowało, co będzie
się dziać z gnojowicą, skoro Hałabuda planuje fermę na 50 tys. świń w cyklu
rocznym. - Jaki pan ma areał na utylizację tej gnojowicy? - pytał radny Tomasz
Cyganek. Z kolei Kazimierz Jagodziński pytał, czy w Kawlach będzie
śmierdzieć. Biznesmen zapewnił, że ma 1200 hektarów i nic niezgodnie z
prawem nie zamierza robić. Przywiózł do Sępólna fachowców, którzy przekonywali,
że służby sanitarne i ochrona środowiska wymagają raportu o oddziaływaniu na
środowisko i bez sprawdzenia nic w chlewniach nie będzie rosło.
Rób pan swoje
Powolutku z wrogów chlewni w Kawlach prawie wszyscy obecni na sesji stali się entuzjastami. Czterysta miejsc pracy i wizje zainwestowania w gminie Sępólno około 120 mln zł w ubojnię, mieszalnię pasz i dom zbożowy po wejściu na giełdę rozbudziło wyobraźnię i nadzieje. Kolejka do uściśnięcia ręki była długa. - Wszystkiego najlepszego - życzył na koniec Hałabudzie szef oświaty Marek Tymecki. - Zgodnie z prawem rób, pan, swoje. A radni pytali, czy mogą liczyć na podobne wsparcie jak Więcbork. Dla niezorientowanych - Hałabuda po kupnie pałacyku myśliwskiego dał gminie 100 tys. zł jako darowiznę na szkoły.