Blisko 40 osób ustawia się w kolejce po pracę przy porzeczkach. Przychodzą nawet dwie godziny przed rozpoczęciem zbiórki – mówią właściciele plantacji.
Pole z czerwonymi porzeczkami leży przy trasie Zbąszynek - Zbąszyń w pobliżu
miejscowości Chlastawa. Z plantacji widać fabrykę Sweedwood. Jeszcze przed
kilkoma laty było tam kilkadziesiąt hektarów obsadzonych tylko porzeczkami.
Teraz jest o wiele mniej. Moje półhektarowe poletko jest właściwie
ostatnie – stwierdza Lubomira Wnuk.
Codziennie do pracy przy zbiorze
porzeczek przychodzi blisko 40 osób. O ich obecności na plantacji świadczą
jedynie złożone przy drodze rowery. Właścicieli w ogóle nie widać, „poginęli” w
wysokich krzakach. Przyjeżdżają z okolicznych miejscowości Chlastawy, Nądni,
Kosieczyna i innych. Zaczynamy ok. 7.00, pierwsi pracownicy potrafią przyjść
już o 5.00. Ludzie nie mają za co żyć, z czego się utrzymać. Chwytają się
każdego zajęcia. A nam jest naprawdę żal, więc przyjmujemy każdego, kto chce
pracować i dobrze mu idzie – mówi L. Wnuk. Jeśli komuś dobrze idzie, to
znaczy, że w jeden dzień zbierze ponad 10 kobiałek. Za każdą otrzyma 1,10 zł. Za
mistrza uważany jest ten, kto zbierze 16. Zarobi wtedy niewiele ponad 17 zł.
Ludzie jednak pracują. Płacimy gotówką po skończonej robocie. I co
najważniejsze, nie kupują potem alkoholu czy papierosów, ale rzeczy potrzebne w
domu. Wiem, bo większość z nich znam – podkreśla L. Wnuk.
Jak zapewniają właściciele pola, ludzie są uczciwi. Pracują dużo i chętnie.
Czy są kradzieże? Bardzo rzadko. Pola pilnuje nam sąsiadka, która
blisko niego mieszka. I w razie niebezpieczeństwa na pewno podniosłaby alarm.
Jej też zapłacimy za pomoc. Ostatnio jednak nie ustrzegliśmy się kradzieży.
Zginął nam cały krzew, ktoś go w nocy wykopał. Dobrze, że nie zniszczył innych
drzewek.
Sezon na porzeczki już się kończy. Zbiórka trwa przez
dwa-trzy tygodnie w roku. Co nie znaczy, że przez resztę czasu nie ma pracy przy
plantacji. Trzeba pilnować, żeby pole nie zarosło chwastami. Nie używamy
żadnych środków ochraniających, więc musimy ręcznie pielić. Dużo jest przy tym
pracy, mamy przecież aż 1.500 krzewów – informuje L. Wnuk. Właściciele
pola nie martwią się o zbyt. Niedawno jeden z największych polskich producentów
soków - firma Hortex - wypuściła nowy produkt: właśnie z czerwonych porzeczek.
Odbiorca bierze od nas wszystko. A dziennie zbieramy ok. tony porzeczek. Nasz
rekord to 1 tona i 400 kg – mówią plantatorzy. Niestety na taki zarobek
musimy pracować cały rok.