Ceny nowalijek na targowiskach prawie nie drgnęły w ciągu ostatnich dni. Rolnicy mówią o klęsce. Wszystkiemu winien brak opadów.
Klienci międzyrzeckiego targowiska skarżą się na wysokie ceny tegorocznych
owoców i warzyw. Podobnie jest w Sulęcinie. Wczoraj, na stoisku przy wejściu na
bazar miejski pomidory można było kupić w cenie 6 zł za kg. Idąc w głąb
targowiska stopniowo ceny spadały, ale i tak najniższa kwota, która dojrzeliśmy
na straganach wynosiła 4,20 zł i to za pomidory nadające się tylko na sałatkę
lub przetwory.
Czereśnie klienci mogli nabywać w cenie ok. 3,0 – 3,50 zł
za kg. Czekam z przygotowywaniem kompotów na zimę, aż cena czereśni
spadnie – mówi Anna Raciborska. Na razie, biorąc pod uwagę koszty zakupu
samych czereśni, cukru i gazu, to domowe kompoty kompletnie się nie
opłacają. Bez sentymentu początek sezonu będą wspominać smakosze runa
leśnego. Kilkanaście dni temu był wysyp jagód i wydawało się, że będziemy ich
mieli pod dostatkiem – mówi Maria Kosek z Gorzycy pod Międzyrzeczem. Co z
tego, skoro brak deszczów spowodował, że zaczęły się sypać i teraz, żeby
uzbierać litr, to potrzeba mozolić się godzinę czy nawet dwie. Zresztą, jeżeli
nie popada, to i tak wkrótce ich nie będzie. Marysia Kosek w tym roku
skończyła szkołę podstawową i od września podejmie naukę w gimnazjum.
Liczyłyśmy z siostrą, że zbierając runo leśne zarobimy trochę pieniędzy na
wakacje – mówi M. Kosek.
Tymczasem ze względu na trudne zbiory, ceny
jagód od dłuższego czasu trzymają się na wysokim poziomie i za litr leśnego
przysmaku trzeba na międzyrzeckim targowisku płacić od 10 zł wzwyż. Susza
dotknęła nie tylko Ziemię Lubuską, ale także Wielkopolskę. W miniony
poniedziałek podczas sesji rady miejskiej w Międzychodzie burmistrz Roman Musiał
zapowiedział, że wystąpi do wojewody wielkopolskiego Andrzeja Nowakowskiego z
wnioskiem o uznanie gminy za dotkniętą klęską żywiołową. Wcześniej podobny
wniosek do premiera złożył wojewoda lubuski Andrzej Korski. Gdyby uznano
pogranicze wielkopolsko – lubuskie za strefę dotkniętą klęską suszy, to rolnicy
otrzymaliby m.in. bezpośrednią pomoc finansową. Podobna sytuacja wystąpiła już w
ub.r., kiedy to niektóre z gospodarstw w woj. wielkopolskim i lubuskim
zanotowały ze względu na suszę zbiory nawet o połowę mniejsze od przewidywanych.
Nikt jednak nie zrekompensuje strat zbieraczy jagód.