Sezon sadowniczy dobiega końca. To już kolejny rok, w którym producenci owoców nie osiągali zadawalających zysków. Czy jest nadzieja na lepsze czasy?
Ten rok sadownicy na pewno będą źle wspominali. Wrzesień zamiast w sadach spędzili na protestach. Cena 10 gr za kilogram jabłek przemysłowych uwłaczała ich godności, ale z kapitałem zagranicznym ciężko się rozmawia.
Zakłady na tym terenie praktycznie wszystkie upadły, bądź zostały skupione przez zachodni kapitał, który maksymalnie ograniczył produkcję – mówi Barbara Samborska, zastępca burmistrza Góra Kalwaria. Zakłady w Górze mogły być własnością sadowników, ale w efekcie ich ofertę kupna pominięto. Ówczesny zarząd Hortexu miał takie prawo. Za to dziś sadownicy płacą wysoką cenę.
Opłacalna cena jabłek konsumpcyjnych wynosi ponad 70 gr. Jednak sadownicy sprzedają je dwa razy taniej. Ale nie tracą nadziei. Wiedzą, że inwestycja w nowy zakład jest niezbędna. Sadownicy kiedyś byli razem z Hortexem. Dziś są sami. Hortex osiąga wzrost eksportu, a to znaczy, że można zarobić na polskich owocach. Jednak znajduje się on w rękach Banku of America. A dziś w Górze Kalwarii warunki gry dyktują Austriacy, którzy zakład kupili od Hotrexu dwa lata temu.
W Górze Kalwarii są takie plany. Ale przykład sadowników można by uogólnić do całego rolnictwa. Naszych rolników mogą uratować inwestycje w przetwórstwo. To co upadło lub źle sprywatyzowano trzeba dziś odbudować. To już ostatni dzwonek.