To może być początek końca dla małych młynów. Większość z nich już jest zadłużona. Niektórzy nie mieli nawet szans na kredyt potrzebny do uruchomienia skupu.
Teraz ci, którzy nie przystąpili do skupu zbóż z dopłatami Agencji nie
mogą zdobyć surowca lub muszą płacić niebotyczne ceny – mówią
młynarze. Na wolnym rynku za żyto trzeba zapłacić nawet 420 zł za tonę, to
niewiele mniej niż w skupie kosztuje pszenica. A zdaniem rolników będzie jeszcze
drożej, bo żyta brakuje.
Nieco lepiej jest z pszenicą. Ale
tylko w niektórych rejonach kraju jak na przykład na Zamojszczyźnie i
Lubelszczyźnie udaje się jeszcze kupić ją po 450 zł za tonę. Jednak trzeba po
nią pojechać własnym transportem i od ręki zapłacić gotówką. Ziarna jest mało,
więc i produkcja idzie słabo, a na mąkę chętnych niewielu. Inaczej jest z
otrębami.
W ubiegłych latach o tej porze trzeba było
ograniczać przemiał, bo nie było ich gdzie magazynować. Teraz towaru brakuje.
Aby go zdobyć trzeba czekać od tygodnia nawet do półtora miesiąca. Tylko woj.
świętokrzyskim są jeszcze targowiska na których kwintal pszenicy można kupić
poniżej 40 zł. Średnia cena to 50 zł, znacznie drożej jest tylko w Małopolsce.
Ceny mąki na razie bez zmian, ale trzeba przygotować się na podwyżki - mówią
młynarze. Tymczasem w ostatnim tygodniu mąka żytnia nieznacznie
staniała.