Jeszcze kilka lat temu umiejętność układania kompozycji z kwiatów posiadało niewielu. Dziś zajęcia z florystyki przeżywają prawdziwe oblężenie. Ale sprowadzane równocześnie dla tej branży kwiaty z zagranicy wpędzają polskich ogrodników na skraj bankructwa.
Anna Małcużyńska, współorganizator: polska florystyka już od paru lat bardzo dobrze się miewa. Są już floryści najwyższych lotów. To są mistrzowie florystyki. Oni mają też już własne szkoły otworzone. Także nie mamy się czego wstydzić.
Wraz z popularnością florystyki rośnie też zapotrzebowanie na kwiaty. Dlatego handlowcy decydują się na coraz większe zakupy za granicą.
Małgorzata Skoczewska, Rynek Hurtowy Bronisze: ostatnie miesiące przyniosły zdecydowaną korzyść importerom. Z tej prostej przyczyny, że euro było stosunkowo tanie i opłacało się te kwiaty sprowadzać.
Jeśli do tego dodamy rosnące koszty produkcji, w tym robocizny, paliw i nawozów, które w ciągu roku zdrożały o blisko 100%, – to fatalnej sytuacji wielu właścicieli szklarni nie ma się co dziwić. W dodatku chłodne lato spowodowało, że tegoroczne straty będą większe.