Polska nie zmieniła ustaw o paszach i nasiennictwie, które ograniczają swobodny obrót GMO i są niezgodne z prawem unijnym. Za to Komisja Europejska grozi naszemu krajowi wysokimi karami - nawet do 260 tysięcy euro dziennie. Polska nie zmieniła ustaw o paszach i nasiennictwie, które ograniczają swobodny obrót GMO i są niezgodne z prawem unijnym. Za to Komisja Europejska grozi naszemu krajowi wysokimi karami - nawet do 260 tysięcy euro dziennie.
24 grudnia 2007 roku minął termin odpowiedzi rządu na ostrzeżenie Komisji Europejskiej w sprawie polskiej ustawy paszowej, zakazującej stosowania pasz z GMO od sierpnia 2008 r. Bruksela uważa, że ustawa ta jest niezgodna z prawem unijnym. Sprawa jest poważna, a jej skutki gospodarcze dalekosiężne. Bruksela może skierować ją do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, co grozi Polsce dotkliwymi karami finansowymi. Bruksela zakwestionowała też polską ustawę o nasiennictwie, zakazującą obrotu materiałem siewnym zmutowanych roślin. Nie podoba jej się też restrykcyjny projekt nowej ustawy o GMO, nad którym pracuje Ministerstwo Środowiska.
A nowy minister środowiska zapowiedział już, że chce kontynuować linię poprzedników. Podobnie zachowuje się minister rolnictwa Marek Sawicki, który oświadczył, że wprawdzie jest przeciwny wprowadzaniu w Polsce upraw roślin GMO, ale zakazu stosowania zmodyfikowanych pasz nie popiera.
Tymczasem według najnowszych informacji z Brukseli, które przedstawiła firma EuropaBio, wielkość upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych w Europie to 110 077 hektarów w 7 państwach Unii Europejskiej. Oznacza to 77% wzrost w ciągu ostatniego roku.
Liczby wskazują, że areał upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych zwiększył się czterokrotnie we Francji oraz ponad dwukrotnie w Czechach i w Niemczech. Hiszpania, która jest największym plantatorem roślin genetycznie zmodyfikowanych, odnotowała ponad 40% wzrost i to po 10 latach ich uprawy.
Co więc czeka nasz kraj. Czy ulegniemy KE i na tyle szybko zmienimy przepisy by nie płacić kar, czy też jesteśmy w stanie przeciwstawić się KE i jak to zrobić. A jak w konfliktach z KE radziły sobie inne kraje, może uda się przenieść jakieś praktyczne rozwiązanie na nasz grunt?