Włocławska firma "Karex" nie może zapłacić 45 rolnikom za ziemniaki, bo czeka na 181 tys. zł, które ma wypłacić jej "Jurwald" w Grudziądzu.
- W 2002 roku też mieliśmy ogromne problemy z odzyskaniem pieniędzy za ziemniaki dostarczone do firmy "Jurwald"- mówi Kazimierz Krysiak, dyrektor Przedsiębiorstwa Handlowego "Karex" we Włocławku. - Po tym jak ukazał się artykuł w "Gazecie Pomorskiej" pieniądze nam oddali. Nie chciałem już więcej współpracować z tą firmą, bo stała się niewiarygodna. Jednak w tym roku dyrektor, który już nie pracuje w "Jurwaldzie", zaprosił mnie na rozmowy i przedstawił bardzo korzystne warunki umowy.
Dobra umowa
W umowie jest między innymi zapis o krótkich terminach płatności. - Co z tego, że podpisaliśmy dobrą umowę, jeśli sytuacja się powtórzyła - mówi Krysiak. - Po wielu awanturach wypłacili zaledwie około 36 tysięcy złotych, a zaległości wynoszą ponad 180 tysięcy złotych!
Grożą sądem
"Karex" od lat kupuje ziemniaki do produkcji frytek i sprzedaje je przetwórniom. Te dla grudziądzkiej firmy, "Karex" kupił w powiecie sieradzkim.
"Grozi nam lawina pozwów sądowych o zapłatę, o czym nas informują rolnicy "- czytamy w piśmie z 9 grudnia br. adresowanym do prezesa zarządu Jurwald S.A.
- Do dzisiaj czekamy na zapłatę - mówi Krysiak. - Nie chcę, by na odczepnego przelewali nam na konto po pięć tysięcy złotych. Uważam, że wyłudzono od nas ziemniaki.
"Karex" musi zapłacić 45 rolnikom i przewoźnikowi. - Nie mam z czego - twierdzi Krysiak.
Mecenas był zajęty
W "Jurwaldzie" odesłano nas do mecenasa Dariusza Zawadzkiego , który pełni rolę rzecznika prasowego firmy. Odpowiedzi na pytania obiecywał przekazać "Pomorskiej" rano.
Po południu był już nieuchwytny. Pracownica jego kancelarii poinformowała, że mecenas jest na ważnym spotkaniu u notariusza i kontakt z nim do godzin późnopołudniowych nie będzie możliwy. Poprosiła też o przesłanie pytań. Zadaliśmy je ponownie. Kiedy otrzymamy odpowiedzi, do sprawy wrócimy.