Krajowej Spółce Cukrowej trzeba pomóc – mówili posłowie podczas piątkowego plenarnego posiedzenia Sejmu. Bez tej pomocy Polski Cukier będzie miał ogromne kłopoty w czasie tegorocznej kampanii cukrowniczej, ponadto nie podoła trudom czekającej go restrukturyzacji.
Kampania cukrownicza rozpocznie się za kilkanaście dni, tymczasem cukrownie
wchodzące w skład Krajowej Spółki Cukrowej SA nadal nie mają gwarancji na kredyt
skupowy, szacowany na 750 mln zł.
Banki nie godzą się, by
gwarancji kredytowych udzieliła spółce Agencja Rynku Rolnego, ze względu na to,
że, ich zdaniem, cukrownictwo jest branżą dużego ryzyka, domagają się gwarancji
skarbu państwa.
Sytuacja ekonomiczna KSC SA jest rzeczywiście
bardzo trudna, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że cukrownie spółki są zadłużone na
blisko 700 mln zł, ponadto w czasie ubiegłorocznej kampanii cukrowniczej spółka
poniosła straty.
Mało klarowna jest także sytuacja organizacyjna
Polskiego Cukru. Proces inkorporacji poszczególnych cukrowni do spółki nie jest
jeszcze zakończony, w związku z czym Krajowa Spółka Cukrowa SA nie może zaciągać
kredytów w banku. Mogą to robić tylko cukrownie. Ponadto KSC SA działa w mocno
niechętnym jej otoczeniu.
Otóż w sytuacji nadal
nieuregulowanego rynku cukru zachodnie koncerny sprzedają cukier po około 1,50
zł, podczas gdy cena interwencyjna wynosi 1,80 zł. Ale nawet taka cena też nie
zapewniłaby spółce należytej rentowności, gdyż kampania cukrownicza w zakładach
spółki trwa zbyt krótko (60 - 65 dni), co powoduje duże obciążenie kosztami
stałymi.
Nadmiar mocy produkcyjnych cukrowni KSC SA ocenia
się na 35 - 40 proc. Wyłączenie z produkcji cukru co najmniej połowy cukrowni
jest w tej sytuacji koniecznością. Taka decyzja zrodziłaby jednak ogromne
napięcia społeczne, gdyż w niektórych miejscowościach cukrownia jest jedynym
większym zakładem pracy.
Mimo to – uważają posłowie –
Polski Cukier zasługuje na pomoc, gdyż ma około 40 proc. krajowego rynku cukru i
po wejściu Polski do Unii Europejskiej może skutecznie konkurować z zachodnimi
koncernami.