Rekordowo wysokie zbiory i niskie ceny. Zdaniem sadowników ten rok może być przysłowiowym gwoździem do trumny dla wielu gospodarstw. A wszystko przez rosnące koszty produkcji. Do wyboru do koloru. Dziś na rynku hurtowym w Broniszach jabłek cała masa tylko nie miał ich kto kupić.
Marek Mielczarek, Galinki: słabo schodzi towar i słaba cena przede wszystkim. Stoimy dobę prawie stoję i sprzedałem ze 20 skrzynek.
Adrian Szydłowski, Odrzywołem: tak jak teraz te lata to każdy tam dwie trzy klatki bierze. Kiedyś to wziął 10-20. Teraz to z każdej odmiany dlatego cały asortyment jest żeby to jakoś szło. Bo tu wziąć 2 odmiany to by tydzień to stał i sprzedał 20 klatek.
Marcin Matulka, Kopana: sam przyjazd tutaj kosztuje 100 złotych to na przyjazd tutaj trzeba sprzedać 10 skrzynek jabłek po 10 złotych, 30 sprzedałem także mam 200 złotych zarobku niby.
A to nie wystarcza nawet na pokrycie kosztów produkcji. Ceny nawozów, oprysków, paliwa i energii cały czas rosną. Sadownicy przyznają, że coraz trudniej jest im wiązać koniec z końcem. Tym bardziej, że ubiegły rok też nie był najlepszy.
Emil Mróz, Pęcław: w ubiegłym roku wymarzło. Tak jak w moim gospodarstwie było 5% jabłek więc nawet na przeżycie nie starczyło. Kredyty są bo są. Każdy jakiegoś mola ma. Sprzęty w gospodarstwie się zużywają. Trzeba kupować a nie ma po prostu za co.
W najgorszej sytuacji są ci rolnicy, którzy postawili na nowoczesność - zaciągnęli kredyty i zainwestowali w nowe technologie.
Adrian Szydłowski, Odrzywołem: nie będzie z czego spłacić. Co będzie jak będzie tak dalej to nie wiemy co będzie.
Jedyna nadzieja w eksporcie. Już dziś wiadomo, że jabłek jest za dużo aby mógł je zagospodarować krajowy rynek.
8271364
1