Jabłka z tegorocznych zbiorów będą już sprzedawane do 25 państw Unii Europejskiej bez żadnych barier. Jednak zanim opanujemy ten rynek nasi sadownicy muszą zacząć organizować się w duże i silne grupy producenckie oraz spełnić unijne normy jakościowe.
Polska będzie członkiem Unii Europejskiej już za 100 dni. I choćby, dlatego temat integracji zdominował coroczne spotkanie sadowników w Grójcu. To, co może cieszyć producentów jabłek po 1 maja to zniknięcie tzw. cen wejścia, które do tej pory skutecznie utrudniały ich eksport na rynki Piętnastki.
Wprawdzie tylko w zeszłym roku za granicę sprzedawaliśmy, aż 370 tys. ton tych owoców, ale do krajów Unii trafiało zaledwie kilka tysięcy. Szansa na sukces jest tym większa, że w Unii od zeszłego roku produkcja jabłek spada. Ale żeby zawojować unijne rynki trzeba będzie się postarać.
A ujednoliconą i dużą partię towaru mogą zaoferować tylko, ci sadownicy, którzy są zorganizowani w grupy producenckie. Niestety tych jest w Polsce, jak na lekarstwo.
Co więcej - tylko sadownicy skupieni w grupach producenckich będą mogli skorzystać z unijnych programów pomocowych. Bruksela finansuje na przykład wycofywanie owoców z rynku, ale te pieniądze mogą otrzymać tylko uznane grupy.