Każdy importer, który chce sprowadzić z zagranicy śrutę paszową, powinien zgłosić się do Ministerstwa Środowiska po specjalne zezwolenie - poinformował w poniedziałek minister rolnictwa Wojciech Olejniczak.
"Mam zapewnienia od pana ministra środowiska, że każdy, kto chce
sprowadzić do Polski śrutę, natychmiast uzyska na to zezwolenie" -
powiedział Olejniczak.
Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" podała, że w
ciągu tygodnia z 1,1 tys. zł do 1,5 tys. zł za tonę zdrożała śruta sojowa, a
słonecznikowa z 440 do 550 zł. Według Gazety, powodem tego jest decyzja ministra
środowiska, który uznał śrutę paszową za odpad produkcyjny i wpisał ją na tzw.
czarną listę szkodliwych odpadów. Transporty śruty stoją na granicach, gdyż do
jej wwozu - jako odpadu produkcyjnego - potrzebne są odpowiednie zezwolenia i
dokumenty Inspekcji Ochrony Środowiska. "Gazeta" napisała, że podwyżki cen śruty
spowodują podrożenie wieprzowiny i drobiu, bo śruta to podstawa
pasz.
Olejniczak zapewnił, że wzrost cen śruty paszowej nie przełoży się
na wzrost cen mięsa. "Do tej pory wykorzystywaliśmy mączki mięsno-kostne. Od
1 listopada nie można ich już stosować w żywieniu zwierząt. Dlatego alternatywą
dla tych mączek jest rzepak, soja czy śruty" - tłumaczył
Olejniczak.
Dodał, że pojawił się problem ze sprowadzaniem śruty paszowej
z zagranicy, bo do tej pory zapotrzebowanie na nią było niewielkie. Wzrosło
jednak po wycofaniu mączek mięsno-kostnych, czyli od 1
listopada.
"Pojawił się zator w sprowadzaniu śruty, bo resort
środowiska nie dostosował jeszcze przepisów do wymogów Unii Europejskiej, czyli
liberalnego handlu śrutami" - powiedział Olejniczak.
Zapewnił, że w
przyszłości powstanie tzw. zielona lista odpadów, które można wykorzystać jako
składnik pasz. "Minister środowiska poinformował mnie, że zrobi to
najszybciej, jak tylko możliwe" - powiedział Olejniczak.
Według
"Gazety Wyborczej", minister środowiska uznał śrutę paszową za odpad produkcyjny
i wpisał ją na tzw. czarną listę szkodliwych odpadów.