Niestety nie są dobre polskie gleby. 30% - to gleby lekkie, charakteryzujące się małą pojemnością wodną ograniczająca dobór roślin i ich plonowanie. Duże powierzchnie polskich gleb są silnie zakwaszone i podatne na erozję. Zaniedbania agrotechniczne sprawiają, że potencjał tzw. przestrzeni produkcyjnej jest niski, bo aż około 60% gleb ma odczyn bardzo kwaśny i kwaśny, zaś gleby o bardzo niskiej zasobności w fosfor i potas stanowią 40-50%. Nie dziwi więc, że w Polsce przeciętnie uzyskuje się jedynie 30 kwintali ziarna zbóż z 1 hektara. Dziwić tez może fakt, że z roku na rok zbiory zbóż i innych ziemiopłodów cechuje zróżnicowanie, raz są dobre, raz złe abstrahując od czynników pogodowych.
Z symulacji przeprowadzonej przez Instytut Upraw Nawożenia i Gleboznawstwa wynika, że wyłączając z rolniczego użytkowania najsłabsze grunty orne a także 30-50% gleb słabych ale podnosząc poziom agrotechniki i kultury rolnej na pozostałych glebach oraz zmniejszając odłogi na dobrych i średnich gruntach można osiągnąć samowystarczalność żywnościową netto naszego kraju.
Żeby utrzymać samowystarczalność należałoby ponadto zbliżyć się i utrzymać optymalny odczyn gleb i ich zasobność w składniki pokarmowe, przekształcić część gruntów w użytki zielone i lasy, zmniejszyć udział zbóż w strukturze zasiewów i zwiększyć liczbę tzw. integrowanych i ekologiczny gospodarstw oraz systematycznie kontrolować stan agrochemiczny gleb. Zapewnieniu trwałej żyzności gleb sprzyja stosowanie wielostronnych płodozmianów z udziałem roślin motylkowych oraz poplonów na zielony nawóz, stosowanie nawożenia organicznego, wykorzystywanie resztek pożniwnych, przyorywanie słomy, wzmacnianie aktywności biologicznej gleby i dążenie do ograniczania liczby mechanicznych zabiegów uprawowych, by zmniejszyć ugniatanie gleby.
Równie ważna sprawa jest dostosowanie intensywności i poziomu produkcji do potrzeb krajowych i możliwości eksportowych.