Zgodnie z zamierzeniami Ministerstwa Skarbu Państwa, w styczniu przyszłego roku ma powstać Polski Koncern Nawozowy, spółka utworzona z części zakładów chemicznych w Tarnowie, Puławach, Kędzierzynie i Policach. Następnym etapem będzie jej prywatyzacja.
- Nie jesteśmy zaskoczeni planami resortu skarbu, ponieważ od początku byliśmy włączeni w ich opracowywanie - powiedziała nam Dorota Skrzyniarz, kierownik działu public relations Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach SA. - Z tego, co wiem, nie został jeszcze przesądzony ostateczny kształt Polskiego Koncernu Nawozowego. Naszym zdaniem, i takie stanowisko przekazaliśmy Nafcie Polskiej SA, winien to być holding, w którym poszczególne zakłady miałyby udziały, w odpowiedniej proporcji partycypując w jego zyskach. Oczekujemy utrzymania produkcji nawozów w Tarnowie co najmniej na obecnym poziomie, modernizacji, inwestycji i zachowania miejsc pracy.
Fabryka w Tarnowie wytwarza rocznie ponad 300 tys. ton saletrzaku (udział ZAT w krajowym rynku tego wyrobu szacuje się na około 40 proc.) i przeszło 340 tys. ton siarczanu amonu (eksportowany do Europy Zachodniej i Ameryki Południowej). Koniuktura na te produkty, według Doroty Skrzyniarz, jest całkiem niezła. Sprzedaż nawozów azotowych z Tarnowa w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosła o 30-40 proc. Zapewnia, jak to określiła nasza rozmówczyni, "kilkanaście procent" ogółu przychodów przedsiębiorstwa.
Celem przyjętej przez rząd w listopadzie br. "Strategii restrukturyzacji i prywatyzacji sektora Wielkiej Syntezy Chemicznej" jest, jak czytamy we wspomnianym dokumencie, "przywrócenie podmiotom WSCh długookresowej zdolności konkurowania na rynku europejskim; kreowanie podmiotów gospodarczych o stabilnych perspektywach wzrostu; wdrażanie w podmiotach sektora nowoczesnych i efektywnych technologii produkcyjnych i zarządczych".
Niestety, na razie sytuacja tej grupy zakładów chemicznych - oprócz firm wymienionych na wstępie należą do niej zakłady Organika-Sarzyna SA i Zachem SA - jest niedobra. Łączna wartość sprzedaży WSCh w 2002 r. wyniosła niespełna 4,9 mld zł, czyli była o 6,4 proc. niższa niż w 2001 r. i o 18,2 proc. mniejsza niż w 2000 r., a sumaryczna strata netto sięgnęła niemal 400 mln zł. Według stanu na koniec sierpnia br., przedsiębiorstwa Wielkiej Syntezy Chemicznej obciążał dług w wysokości 2 mld 477 mln zł.
Podstawowym surowcem do produkcji nawozów azotowych jest gaz ziemny. Udział wydatków na jego zakup w całkowitych kosztach produkcji nawozów ocenia się na 10-32 proc. Dorota Skrzyniarz w odniesieniu do zakładów w Tarnowie mówi nawet o 50 proc.
W opinii autorów "Strategii..." słaba kondycja finansowa WSCh jest spowodowana głównie przez bardzo wysokie ceny gazu ziemnego dla przemysłu. "Od czasu podwyżki cen o 30 proc. w marcu 2001 r. polskie firmy sektora WSCh płacą za gaz wyższe ceny niż ich zagraniczni konkurenci" - czytamy we wspomnianym dokumencie.
- Jeżeli koncern nawozowy ma być konkurencyjny w Europie, ceny gazu muszą spaść o 20 proc. - dodaje Dorota Skrzyniarz.
Konsekwencją śrubowania cen surowców są nie tylko kiepskie wyniki finansowe branży. Jej największym wierzycielem jest, obok banków, właśnie dostawca gazu - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA. Po 8 miesiącach tego roku zadłużenie sektora WSCh wobec PGNiG wynosiło 603,5 mln zł.
- Problem gazu ma kluczowe znaczenie dla przyszłości Polskiego Koncernu Nawozowego - przyznaje Krzysztof Mering, rzecznik prasowy Nafty Polskiej SA, spółki skarbu państwa, zajmującej się restrukturyzacją przemysłu chemicznego. - Najlepszym rozwiązaniem byłaby integracja koncernu z PGNiG, ale to tylko jeden z wariantów. Nic nie zostało jeszcze przesądzone.
Sektor WSCh jest dla PGNiG kłopotliwym, lecz bardzo ważnym klientem, bowiem "konsumuje" około 2 mld spośród ok. 11 mld m sześc. zużywanego w kraju gazu ziemnego.