Najwięcej wierzby energetycznej rośnie w Lubuskiem. Można uprawiać ją, by ogrzać własny dom lub na skalę produkcyjną, dostarczając biomasę do szkół, przedsiębiorstw, elektrociepłowni.
Wierzbę posadzić może każdy. W Lubuskiem sadzonek jest tyle, że wystarczyłoby na tysiąc ha ziemi. Jedna kosztuje 10-15 gr. Adresów producentów szukać należy np. w Stowarzyszeniu Biomasa na Rzecz Rozwoju Wsi. Zanim jednak podejmiemy decyzje o zakupie wierzby, trzeba się zastanowić, co z nią będziemy robić. Jest to bowiem kosztowna i wieloletnia inwestycja. By obsadzić hektar wierzbą potrzeba ok. 8 tys. zł.
Domek lub szkoła
- Załóżmy, że mamy domek z ogródkiem
i chcemy ogrzać go biomasą. Musimy kupić 10 tys. sadzonek - tłumaczy
Czesław Karczmar, właściciel firmy C. K. "Ziemianin”, producent sadzonek i
wierzby energetycznej na skalę przemysłową. - Jeżeli w naszej wsi nie ma
oczyszczalni, budujemy swoją przydomową. Wierzba kocha wodę, więc będziemy jej
zużywać sporo do podlewania plantacji. Oszczędzamy wtedy podwójnie. Nie płacimy
za odprowadzanie wody i mniej pieniędzy wydajemy na ciepło. W taki sposób można
uciułać nawet tysiąc złotych w sezonie.
Jeżeli natomiast mamy dwa hektary i chcemy je obsadzić wierzbą, możemy dojść do porozumienia z sąsiadami i ogrzewać siedem domów. Wtedy na cieple oszczędzają wszyscy, którzy korzystają z biomasy. Jeżeli wierzbę posadziliśmy na siedmiu hektarach, możemy stanąć do przetargu na ogrzewanie wiejskiej szkoły.
Jak ołówek
Uprawa wierzby jest pracochłonna. Najlepiej
posadzić ją na gruntach podmokłych, np. łąkach. Na jednym mkw mieszczą się trzy
sadzonki cienkie jak ołówek. Trzeba je pielić najczęściej ręcznie, odchwaszczać,
podlewać. W trzecim roku pielęgnacja polega już tylko na koszeniu i walce ze
szkodnikami. Wtedy też zbiera się prawdziwe plony. Wierzbę można samemu
przerabiać na brykiety lub też zlecać to fachowcom. W Lubuskiem jest ok. tysiąca
hektarów tej energetycznej rośliny. Byłoby więcej, gdyby nie polityka rolna.
- Rząd zapowiadał, że będą dopłaty do wierzby - mówi Cz. Karczmar. -
Na gadaniu się skończyło.
Zielony Kuwejt
Zdaniem właściciela "Ziemianina” w
Lubuskiem są dwie kotłownie przystosowane do spalania biomasy: w Trzebiechowie i
Skwierzynie. Budowa trzeciej w Zaborze ruszy w tym roku. W Gorzowie Wlkp. i
Kożuchowie są kotłownie, zarówno na biomasę, jak i produkty tradycyjne.
- Plantację wierzby założył nawet proboszcz z Nowogrodu Bobrzańskiego i ogrzewa nią swoją plebanię - opowiada Cz. Karczmar. - To efekt mojego spotkania z 250 proboszczami naszej diecezji. Poprzez duchownych chcę dotrzeć do rolników. Wiadomo, że na wsi nie ma lepszego autorytetu. W ten sposób chcę przekonać gospodarzy do wierzby. To oni powinni czerpać z niej zyski, a nie lekarze, aptekarze, prawnicy. Bo na razie niestety przedstawiciele takich zawodów kupują sadzonki na plantacje.
Właściciel firmy "Ziemianin” uważa, że ta sytuacja ulegnie zmianie, gdy pojawią się dopłaty do wierzby. Na nie rolnicy mają szansę nie wcześniej niż za rok lub dwa. Na razie trwają rozmowy polskich przygranicznych producentów wierzby z producentami z Cottbus na temat współpracy. - Mamy szansę stać się zielonym Kuwejtem Europy - mówi Karczmar. - Dlaczego z tego nie skorzystać.