Rząd polski zabiega w Brukseli o ścisłe zdefiniowanie surowców z jakich może być produkowana wódka. Dlaczego ma to takie znaczenie dla naszego kraju? W tym tygodniu, po raz kolejny w mijających kilku miesiącach, przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa zabiegali w Komisji Europejskiej o jasne określenie surowców z jakich może być produkowana wódka.
Załatwienie tej sprawy zgodnie z naszymi oczekiwaniami jest bardzo ważne. Pozornie nie ma się o co starać. Przecież spirytus etylowy może być produkowany na przykład z owoców czy trzciny cukrowej. I właśnie o to chodzi by wódka była sporządzana jedynie ze spirytusu produkowanego ze zboża lub ziemniaków. A taki alkohol to już wybitnie polska specjalność.
Praktycznie chodzi więc nie o wódkę – artykuł spożywczy - ale o ochronę naszych rolników i gorzelników. Szczególnie jest to ważne dla tych drugich, którzy w ostatnich latach bardzo unowocześnili gorzelnie. Dziś czują się trochę oszukani gdyż liczyli na zwiększone zapotrzebowanie na bioetanol. Tymczasem program produkcji biopaliw nadal nie funkcjonuje tak jak było to zapowiadane. Gdyby gorzelnicy stracili jeszcze rynek produkcji spirytusu na cele spożywcze mogłoby w tej branży dojść do katastrofy.
Przy okazji walki o „polską wódkę” należy również rozważyć sposób promocji naszych artykułów spożywczych na europejskim rynku. I oczywiście robić to tak sprytnie jak kraje „starej unii”, które zgodnie z unijnym prawem - nie promując produktu krajowego - wyspecjalizowały się w ochronie rodzimych producentów i własnych rynków.