6 marca 2009 r. o godz. 11.00 w siedzibie Stowarzyszenia Krajowej Unii Producentów Soków (KUPS) w Warszawie przy ulicy Rakowieckiej 36 odbyła się konferencja pt. „ Współpraca szansą na nadchodzące zagrożenia”. Celem tego spotkania miało być zapoczątkowanie nowej jakości dialogu między przetwórcami owoców i warzyw a producentami rolnymi. W konferencji wzięli udział wysocy rangą przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi - Podsekretarz Stanu Pan Artur Ławniczak i Dyrektor Departamentu Rynków Rolnych Pani Bogumiła Kasperowicz.
W spotkaniu dwóch skonfliktowanych obecnie „obozów” tj. dostawców owoców i warzyw oraz przetwórców tychże (wszyscy pamiętamy doskonale zeszłoroczne ostre konflikty, zwłaszcza w sektorze jabłek) pojawiły się pewne symptomy dążenia do przejścia na formę prawdziwego dialogu, zamiast konfrontacji. Ale uważni słuchacze debaty nie mogli niestety pozbyć się wrażenia, że duch konfrontacji, niestety, wciąż drzemie. Świadczą o tym choćby wypowiedzi przedstawiciela Związku Sadowników Polskich pana Tomasza Solisa, który przepraszając, „że stał w 2008 r. pod zakładami” nie potrafił jednak obiecać, że „do takich sytuacji znowu nie dojdzie, jeśli nie usiądziemy przy jednym stole”.
Nie brakło jednak również i w wypowiedziach przedstawicieli przemysłu opinii, świadczących o niedocenianiu wiodącej roli, jaką powinien odegrać sam przemysł w prawidłowym zorganizowaniu tzw. zaplecza surowcowego. Pojawiły się wypowiedzi „przerzucające” winę za trudną sytuację w sektorze na producentów rolnych i sadowników. I tak np.: ze strony przemysłu przetwórczego pojawiały się zarzuty, że producenci „nie konsultują” (?) z przemysłem, jakie np. odmiany uprawiać, a przemysł potem „musi zagospodarowywać” to, co wyprodukują rolnicy i sadownicy, i dlatego nie zawsze się to udaje.
Przedstawiciel przemysłu owocowo-warzywnego pan Marek Pawlonka, w trakcie swojej ciekawej prezentacji dotyczącej najważniejszych problemów współpracy producentów i przetwórców, zaproponował niezwłoczne zorganizowanie „Okrągłego Owocowego Stołu”, który zająłby się doprowadzeniem – poprzez dialog – do konsensusu w najistotniejszych sprawach branży owocowo-warzywnej. Inicjatywa ta spotkała się w trakcie debaty z szerokim pozytywnym odzewem.
Niezależnie od faktu, że konferencja może stać się sporym przełomem w relacjach między przemysłem przetwórstwa owocowo-warzywnego a producentami surowca, pozostaje po niej jednak spory niedosyt. Pojawia się na przykład pytanie, czy zamiast „konsultowania” i „zagospodarowywania”, nie powinny wreszcie pojawić się tak powszechne w cywilizowanych krajach najzwyklejsze w świecie umowy kontraktacyjne, które zobowiążą obie strony do produkowania i skupowania dokładnie tego, co potrzebuje dane przedsiębiorstwo na swój rynek. Ale do tego wszystkiego, oprócz papieru i atramentu, potrzebne jest wzajemne zaufanie i partnerstwo. Bo problemem w umowach kontraktacyjnych zawsze będzie kwestia cen. Cen nie da się bowiem przewidzieć, gdyż taka jest natura rynku owoców i warzyw.
7906473
1