Leszek Telatyński wygrał teleturniej "Złoty interes". Ale dostosowanie przepisów do wymogów UE może zniszczyć jego pomysł na biznes.
Leszek Telatyński z Lubina za pieniądze z teleturnieju chce założyć winnicę.
- Jury było zachwycone moim pomysłem - opowiada pan Leszek. - Mam już plan
działania, chcę sprowadzić z Mołdawii winorośla, które powinny się przyjąć w
naszym surowym klimacie. Byłem tam dwa razy, nawiązałem współpracę z różnymi
firmami. Za wygrane pieniądze chciałem dokupić ziemię i wyposażenie
techniczne.
Telatyński ma 58 lat, całe życie pracował w PGR jako
kierownik sadu. Po stracie pracy przeszedł na zasiłek przedemerytalny. Uprawia
winorośl na kilku arach swojej ziemi, jest też szefem sekcji winoroślarskiej
Związku Sadowników Polskich.
W przesłanej przez rząd do Sejmu nowej
ustawie o wyrobie i rozlewie wyrobów winiarskich jest tyle ograniczeń, że
produkcja wina gronowego w Polsce może stać się po prostu nieopłacalna.
Pisaliśmy o tym w czwartek w ogólnopolskim wydaniu "Gazety".
Jedna
winnica będzie miała limit produkcji do zaledwie 10 tysięcy litrów wina rocznie.
- To zdecydowanie za mało, żeby był zysk - mówi Telatyński. - Skutek będzie
taki, że w Polsce można bez przeszkód robić tanie bełty, a prawdziwego wina
nie.
W Polsce zapaleńców chcących produkować wino gronowe jest około
dwustu. Na protest przeciwko nowym przepisom namówili już nawet marszałka
województwa podkarpackiego.
Skąd pomysł na ograniczanie działalności?
Ministerstwo Rolnictwa uzasadnia nowe przepisy dostosowaniem do prawa UE. Inne
kraje wstępujące do Unii, jak Węgry czy Czechy, negocjowały limity i warunki
produkcji win u siebie. Ale u nas powierzchnia winnic nie przekracza w sumie 155
hektarów. W trakcie negocjacji akcesyjnych rząd stwierdził więc, że w naszym
kraju winnic nie ma. - Z tą ilością, którą mamy, nie było podstaw do prowadzenia
negocjacji - mówi Krzysztof Potocki z Ministerstwa Rolnictwa, jeden ze
współautorów nowej ustawy.
W ten sposób objął nas unijny zakaz sadzenia
winorośli aż do 2010 roku. W piątek projekt ustawy został odesłany do jednej z
sejmowych podkomisji, która ma się zająć protestami winiarzy. W tym tygodniu
okaże się, co dalej stanie się z przepisami.