Jarzębina czerwona znika z parków i osiedli oraz z poboczy wiejskich dróg.
Owoce jarzębiny, ze względu na swoje właściwości lecznicze, powinny być zbierane, ale należy to robić ostrożnie, nie niszcząc drzew. Ale akurat tych owoców, rosnących przy ruchliwej ulicy i duszących się przez parę miesięcy w oparach spalin, lepiej nie ruszać - może być w nich więcej ołowiu niż witamin.
Drzewa już od kilku lat są systematycznie łamane przez zbieraczy owoców. Ostatnio kilogram świeżej jarzębiny kosztował w skupie 50 groszy. Jeszcze nie wiadomo, jaką cenę będzie miała w tym roku. Ale raczej nie niższą, bo jest nią zainteresowana branża cukiernicza.
Firma Pol-Kres z Białej Podlaskiej uzależnia termin uruchomienia skupu od odbiorców. Prawdopodobnie pojawią się lada dzień. - Pod moim balkonem rosną trzy drzewka jarzębiny. Każdego roku o tej porze zaczynam pilnować, czy ludzie ich nie łamią, aby zerwać owoce. Strach pomyśleć, co to będzie za kilka dni, jak zaczną grasować. Co sprytniejsi, robią to wieczorami albo wcześnie rano - żali się Leokadia Tarasiuk, emerytka z Białej Podlaskiej.
Młodzież chętnie zarabia, zrywając jarzębinę, bo to nie wymaga dużego
wysiłku.
- Nie możemy się doczekać, kiedy wreszcie będzie
ciemnoczerwona. Wtedy wraz z bratem i siostrą wsiądziemy na rowery i wyruszymy
na wiejskie drogi. Przy nich rośnie najwięcej jarzębin. Owoce muszą być czyste,
bez plamek i nieuszkodzone - mówi Konrad Jastrzębski, nastolatek z powiatu
bialskiego. Chce zarobić pieniądze na szkolne wydatki. Przyznaje, że nie
zastanawiał się nad tym, czy nie niszczy przyrody.
A, niestety, zrywaniu wiązek owocowych często towarzyszy dewastowanie drzew. Skutki są opłakane. Mocno okaleczone drzewa usychają. Spółka Zieleń z Białej Podlaskiej musiała usunąć szpecące ulicę Sidorską drzewa jarzębiny ze zwisającymi, połamanymi gałązkami. Nowe nasadzenia robi się rzadko i tylko przy użyciu sadzonek innego gatunku jarzębiny - z mniejszą ilością owoców.
Na szczęście jarzębina sporadycznie występuje w lasach.