Styczeń to zawsze najlepszy czas dla zakładów zielarskich. Sprzedaż jest bardzo wysoka, wysokie są także ceny. Niektóre zioła zdrożały już nawet o 300%. Niestety nie ma to przełożenia na lepszą sytuację finansową plantatorów ziół, bo plony były nawet o 40% niższe.
Wpłynęła na to pogoda, duże mrozy a potem sucha wiosna i lato. Bardzo dużo roślin wieloletnich nie przetrwało, będzie więc trzeba zrobić nowe nasadzenia. Ci producenci i eksporterzy, których było na to stać, zabezpieczyli się przed podwyżkami, robiąc duże zapasy wcześniej.
Poza utrzymaniem ciągłości produkcji, może być to dobra lokata kapitału. Stać na nią głównie Niemców, czołowych odbiorców naszych ziół. Najbardziej podrożał popularny surowiec zielarski stosowany w zakładach produkcyjnych. Za kilogram suchych liści melisy trzeba już zapłacić 15-16 zł. Ceny ziół korzeniowych wzrosły dwukrotnie w ciągu roku. Aby nie stracić odbiorców zakłady zielarskie muszą rezygnować z marży handlowej i zredukować zyski do minimum.