Nadchodzą wielkie zmiany na unijnym rynku cukru. Trwa właśnie dyskusja nad trzema scenariuszami reformy, które we wrześniu zaproponowała Komisja Europejska. Wczoraj w Warszawie podczas obrad "Okrągłego Stołu Cukrownictwa" przedstawiciele największych europejskich koncernów cukrowych opowiedzieli się, za najbardziej łagodną wersją reformy.
Unijna organizacja rynku cukru należy do jednych z najbardziej kosztownych w całej Wspólnej Polityce Rolnej. Same subwencje eksportowe pochłaniają 2 miliardy euro rocznie. Bruksela nie tylko gwarantuje cenę cukru na poziomie dużo wyższym niż ceny światowe, ale także chroni swoich producentów bardzo wysokimi cłami. Konieczność zmian wydaje się także rozumieć Komisja Europejska, które pod koniec września przedstawiła trzy propozycje reformy unijnego rynku cukru. Pierwsza z nich nie przewiduje większych zmian, za wyjątkiem niewielkich redukcji limitów, cen gwarantowanych oraz ceł. Druga propozycja idzie dużo dalej przewidując między innymi stopniową likwidację cen gwarantowanych, limitów oraz dopłat. Trzeci - najbardziej radykalny scenariusz - to całkowita liberalizacja rynku cukru.
- Trzecia opcja jest najgorsza, pełna liberalizacja unijnego rynku cukru spowoduje, że jego produkcja w 25 państwach rozszerzonej Unii spadnie do 6 milionów ton rocznie, a w Polsce może zniknąć całkowicie - mówi Carsten Stahn z Südzucker
Takie czarne scenariusze nie są bezpodstawne. Pełne otwarcie unijnego rynku cukru na światową konkurencję spowodowałoby, zalanie Europy tanim cukrem produkowanym z trzciny cukrowej.
Zmiany czekają nie tylko producentów cukru, ale także plantatorów buraków. Nawet w najłagodniejszej wersji reformy bardzo prawdopodobne jest obniżenie ceny minimalnej na buraki, a to na pewno uderzy farmerów po kieszeni.