Ptak_Waw_CTR_2024

Coraz większe problemy Krajowej Spółki Cukrowej

10 marca 2004

Zadłużona Krajowa Spółka Cukrowa powstała pod naciskiem sejmowego lobby chcącego uchronić branżę przed ekspansją zagranicznych koncernów zamyka w tym roku od czterech do sześciu swoich cukrowni. I wyciąga rękę po 230 mln zł z kieszeni podatników.

Jaka faktycznie jest sytuacja finansowa spółki, nie wiadomo, bowiem na wniosek ministra skarbu sejmowa komisja rolnictwa utajniła wczoraj swoje obrady poświęcone KSC. Minister skarbu, który jest jedynym właścicielem spółki, uważa, że ma prawo chronić jej tajemnice handlowe przed konkurencją.

Wiadomo jednak, czego nie ukrywa nawet prezes KSC Krzysztof Kowa, że sytuacja jest zła. W zeszłym roku długi przekroczyły 277 mln zł, a strata - 80 mln. Tylko sześć z 22 zakładów wchodzących w skład spółki miało zyski. Aby ratować całość, konieczne jest cięcie kosztów, czyli zamykanie najmniej rentownych zakładów i przenoszenie produkcji do tych lepszych. Wiąże się to jednak z wydatkami na odprawy dla zwalnianych pracowników.

W tej sytuacji zarząd KSC wystąpił w lutym do ministra skarbu o dofinansowanie i spodziewa się pozytywnej odpowiedzi. Chodzi o 230 mln zł. - Jeżeli otrzymamy te pieniądze, to zdołamy sprawnie przeprowadzić cały proces restrukturyzacji - powiedział nam Kowa.

Dotacja będzie kolejnym zastrzykiem, który powstała w październiku 2002 roku spółka otrzyma z budżetu. Wcześniej minister przekazał na podwyższenie kapitału akcje, jakie skarb państwa zachował w cukrowniach już sprzedanych zachodnim inwestorom. Te akcje zarząd KSC może teraz tym inwestorom odsprzedać.

Z planów restrukturyzacji przyjętych przez zarząd spółki wynika, że chce ona w ciągu najbliższych dwóch lat zamknąć 11 swoich cukrowni. Trzy już zamknęła, a w tym roku przewiduje kolejne sześć. Z naszych informacji wynika, że zarząd wytypował cukrownie w Żninie, Janikowie, Małej Wsi, Borowiczkach, Szczebrzeszynie (Klemensów) i Sokołowie Podlaskim (Sokołów), choć nie zdecyduje się raczej na zamknięcie w 2004 r. całej szóstki, tylko czterech lub pięciu. Typując zakłady do zamknięcia, kierowano się ich możliwościami technicznymi i rozkładem plantacji buraków.

Obecnie do KSC należą 22 cukrownie, a pięć dalszych, w których ma ona ponad 50 proc. udziałów, ma być dołączonych. Koncern panuje w sumie nad ponad 40 proc. polskiego rynku cukru.

Przypomnijmy: pomysł krajowego koncernu cukrowego zwanego początkowo Polskim Cukrem narodził się w 1999 r w głowach kilku posłów na czele z Gabrielem Janowskim (wówczas AWS). Miał zastopować wyprzedaż - jak mówili posłowie - polskich cukrowni zachodnim firmom. Od początku pomysł budził wielkie emocje wśród polityków i rolników, stał się symbolem obrony polskości przed zachodnimi kapitalistami i przyczyną demonstracji oraz strajków okupacyjnych.

To właśnie w celu wstrzymania sprzedaży śląskich cukrowni francuskiemu koncernowi Saint Louis Sucre, by mogły być włączone do Polskiego Cukru, poseł Gabriel Janowski przez dwa tygodnie okupował salonik ministra skarbu. I to jego obecność stała się dla ministra pretekstem do podania się do dymisji.

- Tylko duża, silna firma może wygrać z zagraniczną konkurencją - mówi wtedy poseł Janowski.

Zaś prof. Zygmunt Smoleński z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa przestrzegał: "Jeśli z kilkunastu biednych cukrowni utworzymy jedno przedsiębiorstwo, to nadal będzie biedna firma".

W 1989 r. w Polsce działało 76 państwowych cukrowni, z tego 46 sprzedano zachodnim inwestorom, a 33 przeszło do Polskiego Cukru. Dziś pracuje 60 - reszta została zamknięta. Ale to nie koniec. Jak przewidują eksperci, wystarczą nam 22 zakłady.

Problem polega bowiem na tym, że w Polsce jest zbyt dużo cukrowni w stosunku do produkowanego przez nie cukru. Dlatego wykorzystują tylko w połowie swoje moce produkcyjne, co podraża koszty produkcji. Nasze cukrownie pracują średnio po 50 dni w roku, a powinny - 90 dni.

Zgodnie z ustawą powołującą Krajową Spółkę Cukrową jej właścicielem został skarb państwa, który ma ją następnie przekazać wyłącznie plantatorom buraków i pracownikom zakładów. Z tym że nie wiadomo w jaki sposób. Pierwsze akcje - po 15 proc. - plantatorzy i pracownicy mają dostać za darmo.

Miało się to stać do końca zeszłego roku, ale do tego nie doszło, ponieważ jeszcze nie został zakończony proces włączania wszystkich cukrowni do KSC i jej restrukturyzacja. Pozostałe 21 proc. (by mieć większość, czyli 51 proc.) plantatorzy i pracownicy mają kupić w tzw. drugim etapie prywatyzacji i też nie wiadomo na jakich zasadach. Na razie plantatorzy buraków grożą strajkiem, jeśli nie dostaną akcji, a pracownicy - jeśli ich zakłady będą zamykane.


POWIĄZANE

Trwają żniwa kukurydziane. W regionach, w których rozpoczęły się najwcześniej, r...

Rzepak ozimy w okresie jesiennym wymaga nawożenia dolistnego, które jest uzupełn...

Skończyły się żniwa kukurydzy kiszonkowej, rozpoczyna się zbiór odmian zbieranyc...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę