Ostatni tydzień na zbożowym rynku to czas podwyżek i brak chętnych do sprzedaży. Rolnicy nie chcą zawierać umów, bo większość kupujących planuje odbiór dopiero w styczniu. To podnosi koszty przechowywania – tłumaczą handlowcy. I zaraz dodają, że największym argumentem za nie podpisywaniem umów teraz są dla rolników pieniądze.
Wszyscy bowiem liczą na to, że w styczniu będzie drożej, więc lepiej zaczekać, niż podpisać umowę w grudniu i płacić karę za jej niedotrzymanie. Maklerzy jednak przestrzegają przed zbytni nastawianiem się na krociowe zyski w styczniu. Ceny zbóż poszły w górę już w tym tygodniu i raczej na początku roku nie należy się spodziewać szaleńczych wzrostów. Tym bardziej, że popyt nie jest duży.
Zboża konsumpcyjne sprzedawane są w ilościach niezbędnych młynarzom, zapasów nikt nie robi. A handel zbożami paszowymi powoli ogranicza ptasia grypa i związana z nią mniejsza produkcja pasz.
Tona kukurydzy paszowej przy natychmiastowej sprzedaży i odbiorze jeszcze przed świętami kosztuje maksymalnie 730 złotych. Od czwartku większość zbóż podrożała o 15 – 20 złotych za tonę. To normalna sytuacja przed świętami – komentują maklerzy.