Jeszcze w kwietniu nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Ceny zbóż miały być wysokie, a klienci mieli pchać się drzwiami i oknami. Kilka tygodni temu sytuacja zmieniła się radykalnie. Rolnicy, którzy w porze hossy nie pozbyli się zboża, teraz nie mają już co liczyć na wysokie ceny i szybką sprzedaż.
Teraz, żeby dobić targu trzeba szukać długo, wytrwale i zgadzać się na proponowane przez kupujących ceny. Zarówno młynarze, jak i firmy paszowe zaopatrzyły się w wystarczającą do produkcji ilość towaru i jeśli kupują to mało i z rozmysłem.
Najlepiej sprzedaje się zboże czeskie, węgierskie i niemieckie. Jakość jest wysoka, a koszty zakupu w pełni odpowiadają nabywcom. Krajowe ziarno u producenta oferowane jest co najmniej o 20 – 30 złotych za tonę drożej niż importowane z dowozem.
Rolnicy mają zbyt wygórowane wymagania cenowe, a przetwórcy powoli szykują się do nowego sezonu, więc zboże tańsze już nie będzie – ostrzegają maklerzy. I dodają, że w najgorszej sytuacji są ci, którym zostało 400 – 700 ton towaru, czyli często połowa lub całe zbiory, bo nie mają już szans na dobry zarobek.