Warzywa i owoce są w tym roku z wyjątkami droższe niż w ubiegłym. Spowodowały to letnie upały, poprzedzone suszą oraz zimna jesień.
Na Wielkopolskiej Gildii Rolno-Ogrodniczej na poznańskim Franowie, gdzie
zaopatruje się wielu handlowców, droższe niż przed rokiem są z wyjątkami zarówno
warzywa i owoce z importu, jak i krajowe. Za 30-kilogramowy worek mytych i
posortowanych ziemniaków trzeba zapłacić 12 złotych (przy czym cena ta ma
tendencję wzrastającą), podczas gdy w ubiegłym roku ich cena nie przekraczała 9
złotych. Skrzynka sałaty, w której mieści się 12 główek, kosztowała przed rokiem
13 złotych, a teraz już 14,50. Skrzynka rzodkiewek, zawierająca 30 pęczków, to w
tym roku wydatek 35 złotych, czyli o 5 złotych więcej. Pęczek porów zawierający
10 sztuk, kosztuje teraz 6,50 i jest o 1,50 złotych droższy. Za jeden kalafior
sprzedawcy na Franowie żądają teraz około 2,30 złotych, a przed rokiem
wystarczyło im 1,60. Ogórki szklarniowe podrożały z 42 złotych za 5-kilogramowy
worek do 50 złotych, a pomidory z 18 złotych za 6-kilogramowy karton do 30
złotych.
Droższe są jabłka, bo zaszkodziła im susza. Za
15-kiogramowe skrzynki tych odmian, które przed rokiem kosztowały od 12 do 17
złotych, teraz handlowcy płacą od 18 do 21 złotych.
Są i takie
towary, których ceny nie zmieniły się, na przykład marchew: 10-kilogramowy worek
kosztuje 8 złotych, podobnie, jak przed rokiem. Również niektóre ceny w
hipermarketach nie są wyższe niż rok wcześniej, a jednocześnie niższe niż na
targowisku hurtowym. Handlowcy ,,osiągają'' to jednak kosztem jakości warzyw i
owoców, na przykład część ziemniaków sprzedawanych w sieciach nie nadaje się do
konsumpcji, a niektóre jabłka mogą być przeznaczone wyłącznie na
kompot.