Wdrażanie HACCAP oraz wyższe ceny buraków i cukru to tylko niektóre wyzwania stojące przed Krajową Spółką Cukrową w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej.
Cukier "w liczbach":
Od 1 maja 2004 r. polskie cukrownictwo będzie podlegało normom obowiązującym w UE. Ale już teraz system regulacji rynku cukru staje się coraz bardziej spójny z unijnym – mówi Władysław Łukasik, prezes Polskiego Cukru. Krokiem ku dostosowaniu prawa polskiego do reguł Wspólnoty była ostatnia nowelizacja Ustawy o regulacji rynku cukru w 2003 r. Nowela wprowadza m.in. monitoring sprzedaży cukru.
Poza tym w Polsce, tak jak w Unii, produkcja cukru jest kwotowana. Kwota A przeznaczona jest na rynek krajowy, kwota B – eksportowana z dopłatami. Kwota C to nadwyżka produkcji ponad kwoty A i B, która musi zostać wyeksportowana.
Szansa dla najlepszych
Jest jednak kilka różnic. W Unii Europejskiej jest większa niż w Polsce ochrona rynku wewnętrznego – wyjaśnia prezes Łukasik. W krajach "Piętnastki" dopłatami objęty jest eksport cukru w produktach. Tymczasem w Polsce do produkcji wyrobów eksportowych można używać cukier z kwoty C.
Kraje "Piętnastki" kontrolują cenę interwencyjną. Tymczasem w Polsce były wielokrotnie problemy z jej przestrzeganiem, ceny rynkowe były zaniżane – przypomina prezes KSC.
Z obliczeń Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wynika, że po akcesji do UE ceny skupowe buraków cukrowych wzrosną o ok. 50 proc. Teraz tona korzeni kosztuje ok. 120 zł. Za kilkanaście miesięcy cukrownie zapłacą za nią ok. 190 zł. Nie oznacza to, że przychód rolnika z hektara będzie taki sam jak w Unii Europejskiej – tłumaczy Łucja Chudoba, ekspert z IERiGŻ. Różnica polega na wielkości zbiorów. – Konkurować z farmerami europejskimi mogą tylko ci, którzy uzyskają wysokie plony. Największe korzyści ze zjednoczenia odniosą plantatorzy, którzy powiększą swoje uprawy. - Przy produkcji na większą skalę ich dochód będzie wyższy – wyjaśnia ekspert z IERiGŻ.
Cukier w ciasteczku
Wyższe ceny skupu to wyzwanie dla producentów cukru: Trzeba pamiętać, że spowoduje to wzrost kosztów produkcji i podwyższenie ceny cukru – stwierdza Władysław Łukasik. Łucja Chudoba dodaje: – Cukrownie, które nie zmniejszą kosztów przetwarzania surowca, będą mniej konkurencyjne. Aby sprzedać towar będą musiały przekonać do niego klientów. Rynek stanie się bardziej wymagający – przewiduje prezes Polskiego Cukru. Już teraz pojawiają się na nim produkty, które mają zachęcać do kupowania, np. cukier żelujący. W przemyśle popularny jest cukier sprzedawany luzem. Dla cukrowni to dodatkowe koszty, ponieważ muszą składować go w specjalnych silosach.
Po wejściu do UE cukier podrożeje o ok. 30 proc. Teraz w Polsce cena minimalna cukru wynosi 1,8 zł/kg. Za tyle, w przybliżeniu, można kupić go na rynku. Tymczasem w krajach "Piętnastki" za kilogram cukru trzeba zapłacić w przeliczeniu 2,40 zł. Jednak według ekspertów nie zapłacimy więcej za produkty, które zawierają cukier: W ciasteczku jest cukier i mąka. Musimy pamiętać, że część produktów zdrożeje, a część stanieje po integracji – przypomina Łucja Chudoba.
W trosce o klienta
Wejście do UE to wzrost wymagań wobec producentów cukru. Od 1 stycznia 2004 r. musi zacząć działać HACCP. Jest to system analizy punktów krytycznych we wszystkich zakładach, które produkują żywność – przypomina prezes Łukasik. – Oznacza to, że trzeba znaleźć takie miejsca w procesie produkcyjnym, które zagrażają jakości wyrobów. W cukrowniach nie brakuje zagrożeń, m.in. dostęp powietrza podczas produkcji cukru, czy brak zastosowania nierdzewnej blachy.
Prezes Łukasik nie ukrywa, że polskie cukrownie są słabo przygotowane do wdrożenia HACCP. Tę kampanię możemy przeprowadzić bez działającego systemu, ale od przyszłego roku nie będzie taryfy ulgowej. Na razie wśród cukrowni bydgoskich najlepiej z wprowadzaniem HACCP radzi sobie Kruszwica.
Kolejne nakłady związane są nową ustawą o opakowaniach. Zgodnie z wymogami UE pakowanie musi być bardzo dokładne i bezpieczne dla konsumentów. Obecnie wiele urządzeń do pakowania w cukrowniach KSC nie spełnia ustawowych wymogów.
Kosztowne jest także ubieganie się o zintegrowane pozwolenie na korzystanie ze środowiska naturalnego. Do tej pory w większości zakładów warunkowo dopuszczano niedociągnięcia w tej dziedzinie. Nowe przepisy zaostrzają korzystanie ze środowiska i uniemożliwiają jakiekolwiek odstępstwo od przepisów – mówi prezes KSC. Nieprzestrzeganie norm wiązać się będzie z wysokimi karami pieniężnymi. W niektórych wypadkach może dojść do wyłączenia cukrowni.
Aby nie wypaść z gry
Lista wymagań UE jest długa. Stabilizacja rentowności w cukrownictwie nie wystarczy, aby cukrownie mogły pokryć wszystkie koszty związane z integracją. To argument za restrukturyzacją – przekonuje prezes Łukasik. – Nie możemy przebudowywać kotłowni, czy linii do pakowania w każdej cukrowni. Wejście do Unii oznacza, że trzeba skoncentrować produkcję cukru w wybranych zakładach, które należy doinwestować. Mimo że program restrukturyzacji rozłożony jest na kilka lat, najważniejsze zmiany muszą nastąpić do 2005 r. Pierwsze decyzje zapadną w styczniu 2004 r. Już teraz wiadomo, że do kolejnej kampanii nie przystąpią wszystkie cukrownie. Także w grupie bydgoskiej z produkcji zostaną wyłączone dwa zakłady.
Już dziś trwają dyskusje nad zmianą polityki UE na rynku cukru, która ma wejść w życie w 2006 r. Za trzy lata ma wzrosnąć znaczenie cukru trzcinowego. Unia chce obniżyć limity produkcyjne i ceny. Koncerny zachodnie już teraz przygotowują się do zmian, dlatego przeprowadzają restrukturyzację – zauważa prezes Łukasik. Tylko modernizacja i cięcie kosztów dają szansę, aby nie "wypaść z gry". Prezes Łukasik wierzy, że KSC może być konkurencyjna dla firm z Zachodu: – Szanse mamy. Rzecz w tym, abyśmy ich nie zmarnowali.