Plantatorzy buraków cukrowych przystąpili do podpisywania umów kontraktacyjnych. Przy okazji muszą zapisać się do buraczanych związków.
Wiosna już umożliwiła rozpoczęcie pierwszych prac polowych, tymczasem rolnicy uprawiający buraki cukrowe nie mieli do tej pory umów kontraktacyjnych na bieżący rok.
Dopiero od poniedziałku, 22 marca, po uzgodnieniu tekstu porozumienia ze związkami branżowymi, Krajowa Spółka Cukrowa rozsyła umowy do podpisania. Plantatorzy mają jednak zastrzeżenia do wielu umieszczonych tam zapisów.
W opinii Związku Plantatorów Buraka Cukrowego tegoroczne umowy są generalnie o wiele lepsze, zawierają bowiem unijne rozwiązania, korzystniejsze ceny buraków, konkretne i krótkie daty rozliczeń. Plantatorzy muszą jednak pamiętać, że tak naprawdę kontraktują nie buraki, ale odpowiednią ilość cukru, jaką można z nich wyprodukować. I najwięcej można zarobić, jeżeli dokładnie dopasują się z wyhodowanymi burakami do przyznanego im limitu cukru. Tylko czy jest możliwe dokładne zaplanowanie ilości cukru w burakach?
- Dlaczego tak późno otrzymujemy te umowy, przecież jest już wiosna, a my ciągle nie wiemy, co i jak mają siać? – pytał radny Jerzy Flak przedstawicieli cukrowni Krasnystaw i Klemensów na ostatniej sesji rady powiatu zamojskiego.
Nierealne terminy ?
Umowa na rok 2004 przewiduje, że 90 %
należności rolnik powinien otrzymać w ciągu 30 dni od daty ostatniej dostawy,
resztę do 10 stycznia 2005 r. Do końca lutego 2005 r. mają zaś być wypłacone
pieniądze za buraki wyprodukowane ponad limit.
– Wątpię, aby zapis w umowie o 30-dniowym terminie zapłaty był realny – mówił Jerzy Flak. - Obawiam się, żeby nie było tak, jak w tym roku – 130 dni. Do dzisiaj czekamy na pieniądze. W dodatku dostajemy fakturę za fakturą, ciągle są jakieś korekty rachunków tak, że mało kto już może się w tym wszystkim połapać.
Rolnicy narzekali też, że zmniejszono im limity w kwocie A i B, a zwiększono w zupełnie nieopłacalnej kwocie C.
Przedstawiciele cukrowni tłumaczyli radnym, że nie mają większego wpływu na działania KSC, która centralnie załatwia te wszystkie sprawy. To ona uzgadniała tekst umowy i to ona przesyła plantatorom pieniądze.
Plantator = związkowiec
Sporo kontrowersji wzbudza też
zapis umowy, który przewiduje, że z chwilą podpisania umowy plantator
automatycznie staje się członkiem Związku Plantatorów Buraka Cukrowego. Oznacza
to tym samym, że KSC potrąci mu 0,5 procenta kwoty uzyskanej za sprzedane buraki
na rzecz tego właśnie związku. Aby tego uniknąć, rolnik musi przesłać do ZPBC
specjalne oświadczenie, że nie chce należeć do związku. To ewidentne naruszenie
fundamentalnej zasady dobrowolności zrzeszania się w związkach zawodowych. Nie
można przecież podpisać umowy i zakontraktować buraków nie zapisując się przy
tym do ZPBC.
- Ja do tego związku nigdy nie chciałem i nie chcę należeć – mówił
radny Henryk Maksymowicz, członek NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. -
Dlaczego mam się jeszcze z tego tłumaczyć, wysyłać jakieś pisma, narażać się
na stratę czasu i dodatkowe koszty?
Podobnie uważają rolnicy z innych
związków.
Naciąganie na składki
- Ten podpis na umowie to
wymuszone bezprawie – powiedział nam Feliks Rębacz z Roztoczańskiego
Związku Kółek i Organizacji Rolniczych. – Każdy plantator, który chce się
zapisać do związku powinien przyjść i dobrowolnie wypełnić deklarację
członkowską. Taki zapis w umowach to ewidentne naciąganie rolników na składki.
Niewielu plantatorów będzie miało odwagę wychylić się i zrezygnować z
członkostwa. Powinien ktoś poważnie się tym zająć, może Rzecznik Praw
Obywatelskich?
Przedstawiciele ZPBC nie zgadzają się z tymi zarzutami.
- W umowie jest wyraźnie napisane, że każdy rolnik może w ciągu 30 dni od podpisania umowy kontraktacyjnej złożyć do nas pisemne oświadczenie, że nie wyraża zgody na przynależność do związku i to w zupełności wystarczy – przekonuje Aleksander Bober, dyrektor Okręgowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego w Zamościu, który nie widzi żadnego problemu w automatycznym zapisywaniu do związku. – Dobrze byłoby, gdyby jednocześnie taki plantator zrezygnował też z efektów pracy naszego związku i wynegocjowanych korzystniejszych warunków umowy kontraktacyjnej.
Dyrektor Bober przyznał jednak, że oświadczeń o rezygnacji z członkostwa wpływa do niego bardzo mało – są to jednostkowe przypadki. Może więc plantatorzy rzeczywiście obawiają się otwarcie występować przeciwko ZPBC?