Bułgarzy tradycyjnie spożywają znaczne ilości czosnku, średnio po kilogramie na osobę rocznie. Ostatnio okazało się jednak, że czosnek pochodzi prawie wyłącznie z importu - z Polski, Turcji, a ostatnio głównie z Chin.
Uprawa tego tak istotnego dla lokalnej kuchni warzywa, nazywanego popularnie "ludowym" antybiotykiem, jest teraz w Bułgarii nieopłacalna i prawie nikt się tym nie zajmuje na skalę przemysłową - informuje gazeta "24 Czasa".
Jeżeli gdzieś na bazarze pojawi się bułgarski czosnek, to jest on zwykle znacznie droższy od polskiego czy tureckiego, nie mówiąc już o chińskim, który jest najtańszy, lecz nie jest najwyższej jakości.
Dziennik przypomina wyniki badania bułgarskich stulatków, z których większość systematycznie jadła czosnek, cebulę, fasolę, ser i ciemne pieczywo. Stosowana przez nich ludowa recepta na przeziębienie polegała na zjedzeniu główki czosnku przed snem.
Wypieranie bułgarskich ziemiopłodów z rynku przez warzywa i owoce z importu obserwuje się także w przypadku cebuli i fasoli, marchwi, ziemniaków, jabłek, ogórków a nawet pomidorów. Jako tako trzyma się obecnie jedynie miejscowa kapusta.