Zaproponowany przez kraje Piętnastki limit produkcji jest ponad dwa razy niższy niż wynosi krajowe spożycie. Jeżeli Unia podtrzyma swoje decyzje, to będziemy zmuszeni zamknąć kilka z trzynastu zakładów. Kilkaset osób straci pracę, a rolnikom przestanie opłacać się sadzić ziemniaki.
Wydawałoby się, że producenci ziemniaków odetchnęli z ulgą. W tym roku weszła w życie ustawa wprowadzające dopłaty do produkcji. I tak rolnik dostaje 96 zł dopłaty do tony skrobi, czyli około 20 zł do tony ziemniaków. Producent skrobi dostaje 60 zł. W ubiegłym roku w Polsce wyprodukowano 240 tys. ton skrobi. Takie też jest u nas spożycie. Ale Unia proponuje nam limit w wysokości zaledwie 90 tys. ton. Gdyby tej decyzji nie udało się zmienić, wielu rolników musiałoby zaprzestać produkcji. Byłby to też koniec dla kilku z trzynastu produkujących skrobię zakładów.
Wiele z nich wciąż nie może spłacić zaciągniętych przed laty kredytów, a także otrząsnąć się ze skutków feralnego roku 1999, kiedy to ceny spadły poniżej złotówki za kilogram. Oznacza to zredukowanie w takim procencie bazy produkcyjnej i surowcowej czyli właściwie zamknięcie połowy zakładów – mówi Ryszard Jankowski, prezes Zarządu Zakładu Produkcji Skrobi "Elipsa" w Kątach Wrocławskich.
Produkcja ziemniaków skrobiowych jest bardziej rentowna niż zbóż czy buraków, bo nie wymaga aż tak dużych nakładów. Rolnikom, którzy zaopatrzyli się w kosztowny sprzęt do zbioru ziemniaków, trudno byłoby się przestawić na inny rodzaj produkcji.