„Mogę obiecać, że podczas mojej kadencji naszym celem będzie zwiększenie wymiany handlowej o 300 proc. Wierzę, że Polska i Indonezja bez problemu powinny osiągnąć wymianę handlową o wartości co najmniej 1,5 mld do 2 mld rocznie” – zadeklarował dyplomata, który objął stanowisko w połowie stycznia 2015 roku.
W ostatnich latach Indonezja importowała z Polski głównie produkty przemysłu chemicznego, maszyny czy produkty pochodzenia zwierzęcego, m.in. nabiał. Z kolei Polska sprowadzała maszyny, wyroby przemysłu chemicznego, wyroby przemysłu lekkiego i artykuły rolno-spożywcze.
Zdaniem ambasadora Indonezja mogłaby w najbliższych latach zwiększyć import polskiego nabiału, polskich produktów rolnych, owoców, specjalistycznych technologii czy sprzętu obronnego.
Wśród owoców wymienia głównie jabłka, których eksport ucierpiał po wprowadzeniu w sierpniu 2014 roku rosyjskiego embarga. „To konieczność. Grzechem byłoby, gdybyśmy tego nie robili” - ocenił.
„Rozmawiałem już z przedstawicielami władz indonezyjskich linii lotniczych Garuda. Są gotowi transportować jabłka z Polski przez Amsterdam” do Indonezji – wyjaśnił. Jak dodał, prowadzone są rozmowy z dużymi sieciami handlowymi, m.in. z Carrefourem w Indonezji w sprawie importu świeżych polskich owoców i warzyw.
„Chcielibyśmy zacząć importować polskie mleko w proszku. Problemem są kwoty” - mówi Gontha. Co sześć miesięcy w Indonezji ustala się kwoty dla importerów. Te na pierwsze półrocze są już wyznaczone, więc do końca czerwca nie ma możliwości sprowadzenia mleka w proszku z Polski. Jednak jest to możliwe w drugiej połowie tego roku.
Ambasador wskazuje, że Indonezja, kraj ok. 17 tysięcy wysp, mogłaby współpracować też z Polską w przemyśle morskim, głównie stoczniowym. Jest to związane z tym, że jednym z priorytetów obecnego rządu w Dżakarcie jest kilkukrotne zwiększenie połowu i eksportu ryb.
(PAP)