Polska wraz z innymi krajami Wspólnoty montuje koalicje, która ma zablokować projekt ograniczenia stosowania tzw. substancji aktywnych w środkach ochrony roślin. Jeżeli pomysł wszedłby w życie z rynku zniknęłoby ponad połowa preparatów.
O tym jak ważne są środki ochrony roślin wie, każdy rolnik. Tymczasem rozpoczęty w zeszłym roku przegląd obowiązującej od kilkunastu lat unijnej dyrektywy w sprawie stosowania takich preparatów grozi całkowitą dewastacją rynku.
Michał Fogg, Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin - „Rolnik może przeżyć szok, że zabraknie mu tych preparatów, które zna i stosuje od lat, to może być prawdziwa terapia szokowa.”
Problem w tym, że Bruksela pod naciskiem ekologów uznała, że znaczna część środków ochrony roślin powinna być wycofana, bo zawiera szkodliwe substancje aktywne. Gdyby przyjąć ten punkt widzenia z rynku zniknęłoby 60% preparatów grzybobójczych oraz 80% owadobójczych. Ale to nie tylko problem dla nabywców. Stosowanie wąskiej grupy środków ochronnych grozi wytworzeniem większej odporności roślin. Polska zabiega więc o stworzenie silnego zespołu państw, który zablokowałby nowe przepisy w Parlamencie Europejskim oraz w unijnej Radzie Ministrów Rolnictwa.
Mirosław Maliszewski, poseł PSL – „Polska jest dość aktywna w tym zakresie i będzie przedstawiała stanowisko, żeby większość preparatów utrzymać. Przypomną, ze one są bezpieczne dla konsumentów. ”
Po głosowaniu w europarlamencie oraz na radzie ministrów sprawa powinna się rozstrzygnąć pod koniec tego roku.