Gouda z niewielką ilością "sera w serze", masło bez masła i śmietana z olejem - takie towary coraz częściej trafiają na sklepowe półki i... świetnie schodzą. Powód? Niska cena - podaje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
Sery seropodobne po raz pierwszy pojawiły się w sklepach w ubiegłym roku, głównie w hipermarketach. Na oko nie różnią się one od oryginału. "Faktem jest, że nie zachwycają smakiem, ale można się przyzwyczaić. Taki ser jest tani, a dla osoby, która musi oszczędzać to bardzo ważne" - mówi gazecie student z Wrocławia Bartosz Chmielewski.
Jadwiga Michalczyk z dolnośląskiego sanepidu uspokaja, że tego typu produkty spełniają normy bezpieczeństwa sanitarnego. "W innym przypadku nie zostałby dopuszczony do sprzedaży" - wyjaśnia.
Jednak podróbkę trudno odróżnić od oryginału. "Opakowanie sugeruje, że wewnątrz jest wyrób tradycyjny. Poza tym ser seropodobny, masło z niewielką ilością tłuszczu zwierzęcego i śmietana z wkładem roślinnym ustawiane są obok towarów bez domieszek" - mówi kierownik wydziału kontroli i bezpieczeństwa produkcji Inspekcji Handlowej we Wrocławiu Ryszard Smoliński.
"Zakupy robi się mechanicznie, w pośpiechu, na podstawie skojarzeń: kolorów, obrazków, napisów na opakowaniu. A to wykorzystują producenci" - mówi kierownik jednego z wrocławskich sklepów Maria Łapińska. Jej zdaniem klient ma prawo wiedzieć co kupuje, dlatego w jej sklepie np. seropodobny Kurowiak jest odpowiednio opisany.
Z powodu skarg klientów w ubiegłym roku rozpoczęto kontrolę w sklepach. W jej trakcie "pod lupę" wzięto 217 placówek handlowych. W ponad 20 proc. z nich wyroby seropodobne sprzedawano niezgodnie z przepisami. Najwięcej uchybień stwierdzono w dużych sieciach handlowych - pisze "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".