Rząd proponuje uwolnienie handlu kwotami mlecznymi. Ale sprawa wciąż wzbudza wiele kontrowersji i wcale nie jest przesądzona. To już druga w ostatnim czasie próba zniesienia regionalizacji handlu kwotami mlecznymi. Ta zasada umożliwia rolnikom handel limitami tylko na terenie jednego województwa. Rząd chciałby to zmienić, ale pod pewnymi warunkami.
- Proponujemy także płynne przejście do zniesienia regionalizacji m.in. poprzez postawienie bariery 15% zwrotu kwoty do rezerwy krajowej w przypadku sprzedaży pomiędzy województwami. - mówi Henryk Kowalczyk – wiceminister rolnictwa.
Skąd opory przed zniesieniem regionalizacji? Przede wszystkim chodzi o 4 województwa: śląskie, świętokrzyskie, małopolskie i podkarpackie. Tam rozwój i koncentracja produkcji mleczarskiej jest najmniejsza w całym kraju. Widać to między innymi po małym wykorzystaniu kwot mlecznych. Istnieje obawa, że po uwolnieniu handlu rolnicy np. z Podlasia wykupią limity ze Świętokrzyskiego.
Mleczarnie, które straciłyby wtedy dostawców surowca, prosto i dosadnie odpowiadają na pytanie czemu zniesienie regionalizacji to zły pomysł.
Stanisław Michalski – prezes KZSM: - Dlatego, żeby w tych regionach, gdzie są rozdrobnione gospodarstwa, w których także produkuje się mleko, nie wydoić ich całkowicie z kwoty mlecznej.
Inny pomysł na ochronę 4 najsłabszych województw ma samorząd rolniczy, który proponuje, aby tam handlu kwotami nie uwalniać. Jaką decyzję podejmie Sejm? Niewykluczone, że podobną jak rok temu i regionalizacja zostanie. Przynajmniej jeszcze na dwa lata jak proponują spółdzielnie mleczarskie.
- Myślę, że trzeba znaleźć jeszcze okres przejściowy - uważa Krzysztof Jurgiel – poseł PiS.
Ustawa o zniesieniu regionalizacji została skierowana do prac w podkomisji. Głosowanie na nią powinno odbyć się 15 czerwca. Potem trafi do Senatu.